24.10.2016r. - 28.10.2016r.
Temat
tygodnia: ,, Mały człowiek czy też duży,
dobrze, gdy pomocą służy”
Cele:
• Integracja grupy
• Inicjowanie działań wymagających współpracy i
współdziałania.
• Tworzenie miłej atmosfery i
przyjaznych stosunków wśród dzieci.
- Ćwiczenia
koordynacji wzrokowo- ruchowej i wzrokowo – słuchowej
- Ćwiczenia
małej motoryki
Zajęcia
w tym tygodniu:
Poniedziałek:
-
10:00
- j. angielski
- 10: 30 – zajęcia ceramiczne
- 11:15 – taniec ( dodatkowo płatne)
Wtorek:
-
9:30
– logopedia (indywidualnie, dodatkowo płatne)
-
11:00
- j.angielski
- 12:30 - judo (dodatkowo płatne)
Środa:
- 10: 00 - zajęcia plastyczne - ,,Przezent dla
Ciebie – malowanie farbami plakatowymi”
- 10:30 - piłka nożna (dodatkowo płatne)
- 11:00 - j.angielski
- 13:30 – terapia pedagogiczna (indywidualnie)
Czwartek:
- 9:45 – joga (dodatkowo płatne)
-
10:00
– j. angielski
- 11:00 – taniec ( dodatkowo płatne) zajęcia
odrabiane
-
11:30 - rytmika
Piątek:
-10:00 - j.
angielski
- 13:00 - basen ( wyjazd około 12:00 , dodatkowo
płatne)
Wychowawca
: Katarzyna Stuczyńska
W
tym tygodniu zachęcam do przeczytania artykułu:
Ja przecież nie żądam, ja proszę
Dziecko nie słucha moich próśb
Dlaczego czasem dzieje się tak, że rodzic prosi, a
dziecko „nie słyszy”?
Dzieci z
natury chcą współpracować z rodzicami. Co więcej, zgodnie z podejściem
prezentowanym przez Marshalla Rosenberga (twórcy „Porozumienia bez Przemocy”
zwanej też komunikacją serca) dzieci mają również silną potrzebę wkładu i
wzbogacania życia rodziców.
Być może,
gdy to czytasz, dziwisz się lub nawet nie zgadzasz, bo jak się to ma do
codziennej rzeczywistości rodziców, którzy wielokrotnie powtarzają prośby
do swoich dzieci, a i tak nie zawsze przynoszą one rezultat oczekiwany przez
rodziców.
Przeanalizujmy
to na przykładzie:
Małe dziecko
bawi się puzzlami na podłodze. Mama podchodzi do niego i mówi:
Mama: Kochanie proszę kończ powoli
zabawę, bo zbliża się czas kolacji. Jak cię zawołam, to proszę przyjdź do
kuchni, bo za chwilkę siadamy do stołu. Dobrze?
Dziecko: Ale ja chcę się bawić? Dopiero
zacząłem układać!
Mama: Rozumiem, że chcesz się jeszcze
pobawić. Wiem, że bardzo lubisz układać puzzle.
Dziecko: To niesprawiedliwe, że tak krótko
bawiłem się puzzlami. Ciągle coś mi mówisz, co mam robić: umyć ręce, powiesić
kurtkę, jeść kolację….
Co teraz
może powiedzieć mama? W komunikacji dwóch serc kluczowy jest „kontakt”,
czyli wzajemne usłyszenie i uszanowanie potrzeb – w tym przypadku: zarówno
rodzica, jak i dziecka. Kontakt umożliwia dojście do sytuacji wygrany-wygrany
(win-win), gdzie obie strony są ważne, a ich potrzeby wzięte pod uwagę
(choć nie zawsze zaspokojone). Alternatywne rozwiązania do win-win, to
sytuacje, gdzie rodzic wygrywa – dziecko przegrywa lub dziecko
wygrywa – rodzic przegrywa.
Odpowiedzi
mamy zależą od tego, którą ścieżką ona podąży.
· W wersji „dziecko
wygrywa – rodzic przegrywa” mogłaby powiedzieć: „pobaw się, a jak będziesz
miał ochotę, to przyjdź na kolację”.
· Natomiast
komunikat do dziecka w wersji „rodzic wygrywa – dziecko przegrywa”
mógłby wyglądać następująco: „Miałeś już dużo czasu na zabawę, teraz jest czas
kolacji. Proszę umyj ręce i siadaj do stołu.”
A jeśli to
by nie poskutkowało, mama mogłaby sięgnąć do „skarbnicy” rodzicielskich
narzędzi i powiedzieć: „Jeśli za 3 minuty nie będziesz przy stole, nie
obejrzysz dobranocki, tak więc sam zdecyduj”. „My spełniamy Twoje prośby,
ty też spełniaj nasze. Proszę idź do stołu”.
Opisane wyżej przypadki, a więc sytuacja, w której jedna ze stron wygrywa, a
druga przegrywa nie tworzy między nimi dobrej, budującej i
wspierającej relacji. Oczywiście, zdarzają się w życiu sytuacje, gdzie rodzic
potrzebuje zadziałać efektywnie i potrzebuje doprowadzić w krótkim terminie do
pożądanego rezultatu (np. punktualnie wyjść z domu, by zdążyć do pracy). Pisząc o budowaniu relacji, mam na myśli systematyczne powielanie scenariusza, gdzie jedna ze stron wygrywa, a druga ponosi porażkę (rezygnuje ze swoich potrzeb), a także o świadomości konsekwencji wyboru każdej z możliwych ścieżek rozmowy z dzieckiem.
Zastanów się, czego uczy się dziecko w sytuacji wygrany-przegrany (bez względu kto tym razem wygrał)? Czego dowiaduje się o swoich potrzebach, o potrzebach innych, a także o możliwości zaspokajania potrzeb konkurujących ze sobą?
Jak w takim razie rozmawiać z dzieckiem, aby jednocześnie budować kontakt, zaufanie i głęboką relację? Przyjrzyjmy się tym razem nie temu, jakich słów użyje rodzic, ale temu z jaką intencją je wypowie?
· Czy prosząc o coś dziecko rodzic ma wewnętrzną gotowość usłyszeć i przyjąć dziecięcą odmowę?
· Czy w danym momencie rodzic jest świadomy swoich potrzeb – innymi słowy czy wie, dlaczego ważne jest dla niego, by dziecko wykonało prośbę?
· Czy rodzic ma chęć poznać potrzeby i motywację swojego dziecka?
· I wreszcie – czy zgadza się poszukać wspólnie z dzieckiem takiego rozwiązania, które uwzględni potrzeby zarówno rodzica, jak i dziecka? Czy akceptuje, że może to być rozwiązanie inne niż pierwotnie przez niego proponowane?
Dlaczego tak ważne jest wzajemne usłyszenie i poszanowanie potrzeb obojga: rodzica i dziecka? Wiemy, że rodzic nie zawsze ma gotowość i chęć wsłuchiwać się w potrzeby dziecka. Również nie zawsze jest świadom własnych głębokich potrzeb. Gdy jednak obie strony w pełni słyszą swoje potrzeby (przyjmują je, uznają, ale niekoniecznie od razu w pełni zaspokajają) komunikacja zaczyna odbywać się nie na poziomie rozumu (tego co teraz trzeba zrobić, jakie są zewnętrzne oczekiwania) lecz schodzi na poziom serca (gdzie ważna jest wzajemna współpraca i zrozumienie). To dialog dwóch serc chcących w naturalny sposób się porozumieć i wesprzeć – tak następuje transformacja. Dzieci chcą współpracować. Rodzice chcą słuchać.
Marshall Rosenberg twierdzi, że każdy konflikt można rozwiązać w ciągu maksymalnie 20 minut od momentu, gdy obie strony usłyszą prawdziwe swoje potrzeby. Dojście do tego momentu może jednak zająć dużo więcej czasu. I tu pojawia się pytanie: czy rodzic ma teraz na to gotowość i chęć?
To ważne pytanie – od gotowości rodzica zależą dalsze losy rozmowy!
Oczywiście, dzieci nie zawsze współpracują z rodzicami, nie zawsze robią to, o co są proszone. Często dzieje się tak dlatego, że odczuwają presję. Komunikat odbierają nie jako prośbę, lecz jako żądanie, czyli sytuację, gdzie nie mają wyboru, a ich zdanie i potrzeby nie liczą się. W takiej sytuacji współpraca, czyli pozytywna odpowiedź na prośbę rodzica jest zbyt wygórowaną dla dziecka ceną za rezygnację z własnych potrzeb. Czują wówczas opór, bo chcą być ważne. Chcą mieć możliwość dokonywania wyboru i współdecydowania o życiu nawet jeśli mają kilka lat. Potrzeba wolności, autonomii i samodzielnego decydowania nie zależy od wieku. Już od pierwszych dni życia dziecko pragnie, by jego potrzeby były zauważone i brane pod uwagę – i zabiega o to.
Wyjaśnijmy, co w Porozumieniu bez Przemocy rozumie się przez pojęcie prośby. Nie chodzi tu o to, by zwracając się do dzieci użyć formy grzecznościowej np. „czy mógłbyś, proszę…”, „proszę byś teraz…”. Pamiętajmy, to nie użyte słowa decydują, czy dane zdanie będzie odebrane przez dziecko jako prośba lub żądanie, lecz intencja z jaką rodzic wypowiada ten komunikat.
Czym więc różni się żądanie od prośby w ujęciu Porozumienia bez Przemocy? Kluczowa różnica tkwi w gotowości na przyjęcie odmowy ze strony rozmówcy (w tym przypadku dziecka).
Co się stanie – jak będziesz się czuć, co zrobisz – gdy druga osoba odmówi wykonania tego, o co prosisz? Czy przyjmiesz tę odmowę z szacunkiem i akceptacją? A może będziesz nalegać i ponawiać swe… żądanie?
Gdy mówisz „Proszę kochanie, zrób to i to…” sprawdź, czy to jest na pewno prośba. Jeśli nie – wówczas świadomie zdecyduj, czy chcesz, aby była.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz