PLUSZOWY MIŚ

poniedziałek, 4 grudnia 2017

PROJEKT MIESIĘCZNY- GRUDZIEŃ

ŻYRAFKI

STANY ZJEDNOCZONE – KRAJ WALTA  DISNEYA

CELE :

Dziecko:
- wyraża swoje potrzeby,
- doceniania znaczenie obecności kolegów i koleżanek z grupy,
- jest wrażliwe na potrzeby grupy,
- poznaje obyczaje i tradycje amerykańskie,
- potrafi wskazać Stany Zjednoczone na mapie,
- wie, że Stany Zjednoczone leżą na kontynencie Ameryki Północnej,
- wie, że Amerykę odkrył Krzysztof Kolumb,
- zna charakterystyczne potrawy kuchni amerykańskiej ,
- zna wygląd flagi Stanów Zjednoczonych,
- wie, żeamerykanie  mówią w języku angielskim,
- potrafi przywitać się i pożegnać w języku angielskim,
-wie, że Waszyngton jest stolicą Stanów Zjednoczonych,
- zna bohaterów bajek Walta Disneya,
- wie, że bajki Walta Disneya pochodzą ze Stanów Zjednoczonych,
-  wymienia nazwy kolejnych pór roku,
- wymienia wybrane właściwości śniegu i lodu ,
-  rozpoznaje i nazywa literę y, r: małą i wielką, drukowaną i pisaną,
-  wie, kiedy jest szron, kiedy pada śnieg lub grad, kiedy jest zamieć,
- orientuje się w schemacie swojego ciała i ciała drugiej osoby,
- układa zdania z nazwami obrazków,
-  rozpoznaje i nazywa cyfrę 6, 0,
-  dzieli proste słowa na sylaby i głoski,
- wypowiada się na temat tradycji i zwyczajów związanych ze świętami,
- liczy w zakresie siedmiu z użyciem konkretów.



Wychowawca :   Barbara Cymerman


W tym miesiącu zachęcam Państwa do przeczytania artykułu pt. „Jesteś zły”, „Co za niedobre dziecko” – o różnicy między nazywaniem dziecka a nazywaniem jego zachowaniaEweliny Adamczyk:
Córka, żona, mama, pedagog. Współzałożycielka śląskiej Wioski Rodziców, współorganizatorka pierwszej na Śląsku Konferencji Empatii, uczestniczka wielu warsztatów z Porozumienia bez Przemocy, empatyczna opiekunka dzieci na rodzinnych obozach Inkubatora Empatii, wytrwale praktykująca i pogłębiająca język żyrafy. Głęboko przekonana, że dzięki niemu możliwa jest autentyczna i bliska relacja.

Ewelina Adamczyk
„Jesteś zły”, „Co za niedobre dziecko” – o różnicy między nazywaniem dziecka a nazywaniem jego zachowania

Umiejętność rozpoznawania i nazywania swoich emocji jest coraz bardziej ceniona przez współczesnych rodziców. Nierzadko sami, wychowując swoje dzieci, odkrywają świat emocji – własnych i kilkulatków. Ich świadomość pozwala wspierać u dzieci proces regulacji rozmaitych przeżyć tak, by kształtować u nich dojrzałość emocjonalną.

Pułapki etykietowania

Niestety wielu wpada w pułapkę – zamiast nazywać emocje dziecka i szukać ich źródeł, dorośli zaczynają określać dziecko, krytykując w ten sposób nieakceptowane zachowania. Zamiast opisywać fakty, wielu je interpretuje, obarczając odpowiedzialnością malucha.

– Ależ jesteś łobuz, zrzuciłeś jedzenie z talerza.
– Jesteś niedobra!
– Co z ciebie za uparciuch, tyle razy cię upominam.
– Jesteś agresywny, nie wolno bić dzieci!
– Leń i nic więcej.
– Nie mogę ci wierzyć, jesteś kłamczuchem.

Małe dzieci nie wiedzą, co mają o sobie myśleć, nie znają wszystkich pojęć, nie rozumieją w pełni ich znaczeń. Słuchają dorosłych, którzy się nimi opiekują, którym ufają i w których słowa wierzą. Nadawanie dzieciom etykiet działa nie tylko jak samospełniająca się przepowiednia – dziecko powtarza dane zachowanie, bo przecież takie jest: tak powiedziała, mama, pani w przedszkolu, pan doktor. Dodatkowym efektem jest postrzeganie dziecka z perspektywy tej cechy – dorośli równie mocno w nią wierzą i trudno im zobaczyć, że Jaś nie zawsze jest niegrzeczny, Kasia nie zawsze pyskuje, Antek nie zawsze rozmawia na lekcji. Łatwiej dostrzegać te przejawy zachowań, które wpisują się w uproszczoną i określoną raz na zawsze wersję dziecka.

Skutki nadawania dzieciom etykiet

Wiemy, jaka intencja kryje się za takimi komunikatami – chęć wyeliminowania niepożądanych zachowań u dzieci. Niestety skutek jest nie tylko odwrotny od zamierzonego, ale w sposób istotny:

wpływa na poczucie wartości dziecka,
oddziałuje na jego samoocenę,
nadszarpuje zaufanie do dorosłego,
rodzi niechęć, opór, smutek rozczarowanie, wstyd, poczucie winy, a więc uczucia negatywnie wpływające na emocje i psychikę małego dziecka,
ogranicza miłość i akceptację,
nadweręża relację rodzic – dziecko.
Jak zatem mówić, by pokazać, dziecku bez naruszania jego integralności, że pewne jego reakcje są trudne dla nas i otoczenia?

Oczekiwania kontra etapy rozwojowe dziecka

Przede wszystkim warto zweryfikować swoje oczekiwania wobec dziecka z perspektywy etapów rozwojowych. Oczekując od dziecka dojrzałego sposobu myślenia i zachowywania się, zanim ono będzie do tego gotowe, podważamy jego poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego – niezbędne dla harmonijnego rozwoju i osiągania kolejnych etapów. Niemożność spełniania rodzicielskich oczekiwań będzie rodzić frustracje i pogłębiać poczucie niezrozumienia i braku akceptacji.
Etapy rozwojowe przeżywają nie tylko małe dzieci, ale i nastolatki, które potrzebują dużo uznania i szacunku wobec zmagań, przed którymi stoją.

Zamiana ról

Dobrym zwyczajem jest zadawanie sobie pytań:

Jak bym się czuł, gdybym usłyszał taką uwagę, którą dziś skierowałem do mojego dziecka?
Czy te słowa wyrażały bezwarunkową miłość?
Czy to, co właśnie mu zrobiłem (coś zabrałem, czegoś zabroniłem), szanowało jego granice?
Kiedy zmienimy się rolami, niejednokrotnie nie tylko poczujemy opór wobec tego, co słyszymy o sobie, ale bywa, że możemy być tym autentycznie wstrząśnięci i przerażeni. Zresztą, aby poczuć się jak dziecko, wystarczy przypomnieć sobie słowa szefa, który oskarża nas o to, że nie przyłożyliśmy się do projektu, choć dobrze wiemy, że daliśmy z siebie wszystko; uwagę koleżanki, że myślimy tylko o sobie, kiedy odmawiamy jej jakiejś przysługi, bo chcemy zatroszczyć się o swoje zdrowie lub odpoczynek; albo słowa partnera o tym, że rozpieszczamy dzieci, podczas gdy my z szacunkiem chcemy traktować ich potrzeby i uczucia.

Czy w tych słowach zawarta jest prawda o nas?
Czy w słowach, które kierujemy do dzieci, wyrażamy miłość i akceptację?
Kocham cię bez żadnego “ale”

Im starsze dzieci, tym więcej pojawia się prób, którym poddawanie są rodzicielska cierpliwość, wyrozumiałość i bezwarunkowa miłość. Dzieciom nie wystarczy powiedzieć raz, że je kochamy i akceptujemy, zwłaszcza w przyjaznej i sielskiej atmosferze, bo tego akurat dnia nie wydarzyło się nic trudnego. Dzieciom trzeba wciąż dawać do zrozumienia, że przyjmujemy je takimi, jakimi są. Niektórzy rodzice, nawet psychologowie, uważają, że klarowne i wzmacniające jest mówienie dzieciom zdań typu:
„Kochamy i akceptujemy ciebie, ale nie akceptujemy tego, co robisz”, „Ty jesteś w porządku, ale twoje zachowanie nie”.
Są i tacy, którzy się z tym nie zgadzają. Niech jako przykład posłuży autentyczna sytuacja.

Kasia i Jaś bawią się w berka – dobrze im ze sobą, lubią się. W pewnej chwili Kasia bierze bluzę i zaczyna nią machać, a Jaś stara się uniknąć zetknięcia z bluzą. Dzieci mają przy tym dużo frajdy. Nagle Jaś policzkiem otarł się o suwak bluzy – zabolało go to, rozpłakał się. Podeszła jego mama i zaczęła mu tłumaczyć, że Kasia nie chciała go uderzyć. Powtarzała to kilka razy.
I tu zaczyna płakać Kasia.
Dlaczego? Dlatego, że nie uniosła ciężaru słowa „uderzyć”, zupełnie nie taką miała intencję, nawet przez głowę jej nie przeszło, że mogłaby chcieć to zrobić.

To my, dorośli, nadajemy znaczenie dziecięcym zachowaniom i reakcjom, to my przedwcześnie kwalifikujemy je jako negatywne, złośliwe i złe. I nie chodzi o sytuacje zagrażające zdrowiu i bezpieczeństwu dzieci.
Thomas Gordon zauważył, że “rodzice, którzy uznają za nie do przyjęcia wiele rzeczy, które mówią lub robią ich dzieci, nieuchronnie zaszczepią w tych dzieciach głębokie przekonanie, że także one same są nie do przyjęcia”.

Ograniczanie krytyki

Może czasem warto ugryźć się w język – zbyt dużo krytyki może wpędzić dziecko w kompleksy. Zastanówmy się, co dokładnie nam się nie podoba, i wyrażajmy się precyzyjnie, zamiast uogólniać: Chcę, żebyś odkładała zabawki na półki (zamiast: Jesteś bałaganiarą).

Znaczenie ma także intensywność naszej krytyki – dzieci są głęboko dotknięte agresywnym tonem, bolesnymi określeniami nawet wtedy, gdy tego nie okazują. Łagodność i życzliwość będą skuteczniej wspierać nasze rodzicielskie zamierzenia.

Język osobisty

Zamiast ocen, etykietek, wartościujących opisów zastosujmy język osobisty, który będzie wyrażał nasze odczucia i to, na czym nam zależy. Dziecku wtedy łatwiej zrozumieć, dlaczego na coś się nie zgadzamy:

Chcę, żebyś nie machał łopatką nad głową brata; obawiam się, że jest zbyt blisko i może to go zaboleć, gdybyś dotknął nią jego buzi (zamiast: Nie wolno!).
Mam prośbę, zostawiaj jedzenie na talerzu, jeśli ci nie smakuje, nie rzucaj nim na podłogę – bardzo nie lubię tego sprzątać. A jeśli chcesz po prostu porzucać, to znajdźmy coś innego (zamiast: Przestań natychmiast! Co ty wyprawiasz?).
Cztery kroki

To kolejne narzędzie, które pomaga opiekunom wyrażać siebie bez naruszania granic dziecka.
1. Nazywamy to, co jest:
Widziałam dziś po śniadaniu, że zamknęłaś nagle drzwi do pokoju, gdy twoja siostra próbowała wejść (zamiast: Za każdym razem, gdy twoja siostra chce wejść do pokoju, zatrzaskujesz jej drzwi przed nosem).
2. Wyrażamy swoje uczucia:
Martwi mnie to/Niepokoi/Nie podoba mi się… (zamiast: Denerwujesz mnie i siostrę takim zachowaniem).
3. Mówimy o potrzebach:
…bo chciałabym, żebyście spędzały czas na wspólnej zabawie (potrzeba komfortu, więzi, rozwoju),
…bo boję się, że twoja siostra włoży palce między drzwi a futrynę, a ty tego nie zauważysz (potrzeba bezpieczeństwa),
…bo chcę wiedzieć, co takiego się dzieje, że chcesz być w pokoju sama (potrzeba jasności)
(zamiast: dobrze wychowane dzieci tak się nie zachowują).
4. Formułujemy prośbę:
Powiesz mi, o co chodzi? Dlaczego to robisz? Chcę się z tobą zastanowić, jak możesz inaczej pokazywać, że chcesz w pokoju być sama, co ty na to? (zamiast: Nie życzę sobie więcej takiego trzaskania drzwiami w tym domu – zrozumiałaś?).

Dostrzeganie skutków postępowania

Zbyt łatwo przychodzi rodzicom reakcja: „Rozczarowałeś mnie”, „Nie tego cię uczę”, „ Tak się nie robi”.
Może pozwólmy dzieciom dostrzec to, co ich działanie spowodowało:
– Zrzuciłeś szklankę ze stołu – na podłodze jest szkło, nie jest teraz bezpiecznie. Muszę je pozbierać, a wolałabym zrobić coś przyjemniejszego.
– Wzięłaś z rąk siostry lalkę, którą się bawiła – spójrz na jej minę. Jaka jest? Płacze? Chciała się jeszcze bawić?
– Wysypałeś mąkę na podłogę – nie mam teraz z czego zrobić naleśników, a mieliśmy na nie wielką ochotę.

Słowa mają wielką moc. Mogą być murem, który będziemy wznosić każdego dnia z cegieł krytyki, oskarżeń, etykiet, oddalając się od siebie nawzajem, a mogą być też oknem, które będziemy otwierać za każdym razem, gdy nawiążemy szczery, pełen szacunku i uważności kontakt z drugim człowiekiem, zwłaszcza tym małym.

KANGURKI

,,Stany Zjednoczone”
Cele:
-przybliżanie wiedzy dotyczącej Turcji w powiązaniu z jej położeniem geograficznym, kulturą i tradycjami.
-poszerzenie wiedzy o życiu ludzi w Stanach Zjednoczonych
- wdrażanie do posługiwania się prostymi zwrotami w językach obcych
-zapoznanie z charakterystycznymi zabytkami, miejscami
-zapoznanie w wyglądem flagi
-zapoznanie z kuchnią amerykańską poprzez doświadczenia kulinarne
- kształcenie umiejętności współdziałania w grupie
- zapoznanie z literaturą autorstwa zagranicznych pisarzy

- świadomość i wyrażanie własnych potrzeb,
- wrażliwość na potrzeby innych,
- uważność słuchania i swobodnego wypowiadania się na temat czytanych treści,

Plan tygodniowy:
poniedziałek:
- gimnastyka
- j. angielski
- 10:30- taniec (dodatkowo płatne)
- 13:00 – basen (dodatkowo płatne)
wtorek:
- zajęcia plastyczne/ zabawy z masami plastycznymi
- 12:30 – glottozabawy
- 13:15 – Judo (dodatkowo płatne)
środa:
- j. angielski
- 10:00 – piłka nożna (dodatkowo płatne)
czwartek:
- 9:30 – joga (dodatkowo płatne)
-13:45 – j. hiszpański (dodatkowo płatne)
- j. angielski
piątek:
- 9:30 lub 14:30 - zajęcia rytmiczne
-13:30 – ceramika (dodatkowo płatne)

Proponuję artykuł:
Ewelina Adamczyk

Jeśli chcesz, aby twoje dziecko kochało i akceptowało siebie, kochaj i akceptuj to, kim jesteś

Ile razy odczuwamy wątpliwości co do słuszności wybieranych dróg wychowawczych? Ile razy napełnia nas lęk o to, czy sposób, w jaki traktujemy nasze dzieci, pozwoli im wyrosnąć na szczęśliwych dorosłych? Jak często czujemy rozczarowanie z powodu naszych rodzicielskich reakcji, decyzji, działań?
Większość z nas niejednokrotnie podważa swoje rodzicielskie kompetencje, patrząc na siebie z perspektywy tego, czego nam brak.
Tymczasem Brené Brown – amerykańska badaczka doświadczeń związanych ze wstydem, odwagą i poczuciem własnej wartości – zachęca do tego, by zmienić myślenie, a co za tym idzie – także zachowanie.

„To, kim jesteśmy, uczy dziecko więcej niż to, co mówimy, dlatego musimy być takimi, jakimi chcielibyśmy, aby stały się nasze dzieci”. (J. Ch. Pearce)

“Ja też popełniam błędy”

Kluczem do sukcesu jest wrażliwość, która według Brené Brown kształtuje to, kim jesteśmy i kim są nasze dzieci. W gruncie rzeczy chcemy dla nich tego, czego chcemy dla samych siebie – życia autentycznego i pełnego miłości.
Po latach badań i na podstawie własnych doświadczeń doktor Brown odkryła, że poczucie bezbronności, niepewność, wrażliwość to najistotniejsze obszary życia człowieka. Właśnie wtedy, kiedy dzielimy się z innymi naszymi niedoskonałościami, opowiadamy o swoich porażkach, wątpliwościach, potknięciach, możemy autentycznie spotkać się z drugim człowiekiem i nawiązać głęboki kontakt. Według niej mostem łączącym ludzi są słowa: „Ja też”: “Ja też popełniam błędy”, “Ja też nakrzyczałem”, “Ja też się wygłupiłam”…

Jeśli chcemy, aby nasze dzieci nawiązywały bliskie relacje, kochały i akceptowały siebie, warto zacząć od kochania i akceptowania tego, kim my – rodzice – jesteśmy

Jak to zrobić? Eliminując ze wzajemnych relacji, ale i w stosunku do siebie:
  • zastraszanie,
  • obwinianie,
  • osądzanie,
  • zawstydzanie.
A zastępując je:
  • współczuciem,
  • delikatnością,
  • szacunkiem,
  • słuchaniem z otwartym sercem i umysłem, czyli empatią.

Co to dla nas oznacza?

  • Akceptację tego, że nie możemy dać naszym dzieciom tego, czego sami nie mamy, dlatego w pewnym sensie jesteśmy powołani do rozwoju i wzrostu.
  • Pokazywanie życia z perspektywy wrażliwości – odsłanianie się przed innymi, by dawać się im poznać zamiast przywdziewać zbroję surowego tonu, nieznoszących sprzeciwu poleceń, obojętności, wesołkowatości, sarkazmu itp.
  • Realizowanie w życiu wartości, które chcemy przekazywać naszym dzieciom zamiast o nich pouczać.
  • Wykazywanie się odwagą w życiu pełnią serca – autentycznie i szczerze zamiast skrywania się za fasadą grzecznościowych uśmiechów, potakiwań dla świętego spokoju, dopasowywaniem się do oczekiwań innych.

“Wierzę, że jestem wartościowym człowiekiem”

U podstaw życia pełnią serca leży poczucie własnej wartości i przynależności. Być może nie dostaliśmy ich w dzieciństwie i dopiero teraz, zmagając się z tym, co je podważa, będziemy mieli okazję wychowywać nasze dzieci, które wierzą we własną wartość i czują się kochane.
„Gremlinami” – jak nazywa je Brené Brown – które podkopują poczucie, że jest się kimś wartościowym i jedynym, bezwarunkowo akceptowanym i kochanym, są:
  • mocno zakorzenione oczekiwania, przekładające się na myślenie, że będę coś wart wtedy, gdy: dostanę się do tej szkoły, schudnę, zajdę w ciążę, będę w drużynie hokejowej, dostanę awans itp.,
  • perfekcjonizm, który koncentruje naszą uwagę na tym, co inni ludzie myślą o tym, co ja czuję i myślę, ucząc się w ten sposób ciągłego zadowalania innych, wykazywania się, udowadniania swojej wartości,
  • wywoływanie poczucia wstydu, który zabija wiarę w to, że możemy być lepsi.

Jak poradzić sobie z „gremlinami”? Jak wspierać nasze dzieci?

Doktor Brené Brown mówi o tym, by patrzeć na siebie i dzieci z perspektywy „jestem wystarczająco dobry” – tu, gdzie jestem, z tym, co umiem, z tym, czego doświadczyłem.

Warunkowane poczucie własnej wartości

Niezwykle ważne są słowa, które kierujemy do dzieci, a może jeszcze bardziej ukryte w nich komunikaty o tym, co czyni je bardziej wartościowymi w naszych oczach. Sprawdźmy, czy nasze córki nie słyszą, że bycie szczupłą, grzeczną, uprzejmą, skromną, pomocną warunkuje ich poczucie własnej wartości. Czy naszych synów nie uczymy, by umieli zachowywać równowagę emocjonalną, przedkładali status społeczno-materialny nad inne wartości i byli zwycięzcami – wtedy dopiero będą coś warci?

Zgubny perfekcjonizm

Jeśli sami walczymy o to, by wyglądać, pracować, dbać o dom, wychowywać dzieci w sposób perfekcyjny, to tym sposobem wpychamy nasze dzieci w te same schematy. Perfekcjonizm jest zaraźliwy, ale nie daje radości i satysfakcji, nie uczy naszych dzieci doskonalenia się, rozwijania, tylko tego, jak wciąż i wciąż sprostać oczekiwaniom innych.

Radzenie sobie ze wstydem

Wreszcie nasze podejście decyduje o tym, jak dzieci będą sobie radziły ze wstydem. Gdy je zawstydzamy, nadajemy etykietki, odbieramy im jednocześnie szansę na rozwój, na zmianę, na poszukiwanie innych sposobów zachowywania się (“Przecież rodzice mówią, że jestem leniem, kłamcą, bałaganiarzem. Jedyne, co mogę zrobić, to się wstydzić z tego powodu”).
Tymczasem Brené Brown mówi o tym, że wstyd jest bardzo bolesny dla dzieci, bo łączy się z lękiem o to, czy zasługują na miłość rodziców. Procesy mózgowe aktywne w chwili odczuwania wstydu są takie same jak te podczas odczuwania bólu fizycznego. Choć nie istnieją jeszcze badania potwierdzające hipotezę, że mózgi dzieci przechowują wstyd jako traumę, to bez cienia wątpliwości przeżycia z nim związane wpływają na to, kim jesteśmy, co emocjonalnego o sobie myślimy, jakie mamy poczucie własnej wartości.

Odwaga wrażliwości

Pielęgnowanie wrażliwości wymaga wysiłku. Wielu z nas musi ją odkopać spod alternatywnych tożsamości, które wykreowaliśmy na potrzeby bycia przyjacielem, pracownikiem, partnerem, rodzicem. Przyjmując różne role, przyjmujemy niejednokrotnie pewne społecznie usankcjonowane i przypisane im schematy postępowania, które zagłuszają nasze prawdziwe „ja”. Bycie wrażliwym niesie ryzyko narażania się na ciosy ze świata, który o wrażliwości zapomina, a który tak bardzo jej potrzebuje.
Według Brené Brown i tysięcy jej rozmówców tylko odwaga wrażliwości gwarantuje autentyczne życie, w kontakcie z sobą i z innymi. Wybór należy do nas.
                                                                                              Wychowawca Katarzyna Zawisza

TYGRYSKI


Plan pracy na grudzień 2017 r.

TYGRYSKI
04-08.XII TEMAT TYGODNIA: Zasypało cały świat, nocą śnieżek z nieba spadł
11-15.XII TEMAT TYGODNIA: Porządkami czas się zająć, zaraz goście przybywają
18-22. XII TEMAT TYGODNIA: W całym domu pachnie lasem, to już święta są za pasem
27-29.XII TEMAT TYGODNIA: Zima dobra czy zła?


CELE:
·       Rozwijanie poczucia odpowiedzialności za siebie i  najbliższe otoczenie
·       Zaangażowanie w czynności prospołeczne.
·       Ćwiczenie percepcji wzrokowo słuchowej dziecka
·       Wzbudzenie zainteresowania literaturą
·       Wspomaganie rozwoju mowy
·       ćwiczenie percepcji ruchów, prędkości, zręczności
·       rozwój koordynacji wzrokowo – ruchowej
·       ćwiczenie motoryki małej i dużej
·       rozwijanie wrażliwości słuchowej
·       kształtowanie słuchu muzycznego
·       rozwijanie aktywności twórczej, wyobraźni
·       ćwiczenie zmysłu dotyku.
·       Uwrażliwienie na naturalne piękno zimy i zimowego krajobrazu.
·       Doskonalenie umiejętności wypowiedzi oraz bogacenie słownika czynnego dzieci.
·       Wzbudzenie zainteresowania literaturą

·       Poznanie tradycji Świąt Bożego Narodzenia.

Poniedziałek – prace plastyczne
Wtorek – język angielski
Środa – język angielski
Czwartek – prace przestrzenne z mas ceramicznych

Piątek – język angielski, rytmika

Proponuję artykuł :
Dlaczego małe dzieci gryzą?
Gryzienie, a raczej delikatne kąsanie dziąsłami sutków mamy podczas kamienia najczęściej jest nieuciążliwe. Problem może pojawić się później, kiedy niemowlęciu zaczną wyżynać się pierwsze zęby, a każdy dotyk jest dla niego co najmniej niekomfortowy, nierzadko wiąże się z bólem. Niekiedy gryzienie nie ustaje, a nawet przenosi się na inne osoby poza mamą. Na pewnych etapach rozwoju gryzienie jest normalne i nie powinno być powodem do niepokoju rodziców.
Dlaczego małe dzieci gryzą?
Powodów jest wiele, ale najważniejsze to być świadomym, że dziecko zawyczaj nie robi tego z myślą, by kogoś skrzywdzić. Gryzienie i żucie może być naturalnym sposobem małego dziecka na radzenie sobie z bólem związanym z ząbkowaniem, a starsze dzieci mogą ugryźć ponieważ:
  • to ich sposób na radzenie sobie z emocjami – szczególnie tymi trudnymi. Dzieci nie potrafią skutecznie sobie z nimi poradzić. Strach, złość, ból, skrępowanie, zlekceważenie, irytacja, obawa, lęk – względem tych uczuć bywają bezradne. W jaki sposób mają rozładować napięcia? My, dorośli, mamy na to swoje sposoby, np. telefon do bliskiej osoby, joga, bieganie, ale też wszczynanie kłótni. Dzieci reagują tak jak potrafią, czyli gryzą, biją, krzyczą, drapią. W ten sposób wyrzucają z siebie trudne emocje.
  • są lustrem ludzkich zachowań – jeśli dziecko samo doświadcza jakiejkolwiek formy przemocy, takiej jak szturchanie, mocne chwytanie, potrząsanie, klapsy, samo przyjmuje taką postawę.
  • nie są świadome, że gryzienie sprawa ból – dziecko zazwyczaj nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego reakcje mogą sprawiać komuś ból. Dlatego rodzice powinni o tym mówić, zwracać uwagę dziecka na fakt, że gryzienie, ale też drapanie, szczypanie może dla kogoś być nieprzyjemne.
  • są chore – albo zmęczone, źle się czują, o pretekst do złości jest niezwykle łatwo, szybciej się denerwują.
Jak reagować?
Ważne aby dowiedzieć się, co jest źródłem zachowania dziecka i je zrozumieć. Różnego rodzaju kary, bagatelizowanie zachowań dziecka, pozostawienie dziecka samemu sobie nie tylko nie pomagają, ale też mogą zaszkodzić. To reakcje dające krótkotrwały efekt, wręcz wyrzadzający krzywdę dziecku.
Co pomaga?
  • Stonowany głos – miły, delikatny, pozbawiony ocen. Kiedy krzyczymy, dziecko czuje się źle. Głośne „Jesteś niegrzeczny!” nie załatwi sprawy, dziecko nie rozumie, dlaczego rodzic reaguje gwałtownie i ocenia je.
  • Przytulanie – dajemy dziecku poczucie wsparcia, bezpieczeństwa, zrozumienia, wzajemnego szacunku. Klapsy uczą zadawania bólu, a agresja jest metodą na rozwiązywanie konfliktów.
  • Pomoc w zrozumieniu – poprzez rozmowę należy wytłumaczyć dziecku, dlaczego sprzeciwiamy się jego zachowaniu. Karanie i grożenie absolutnie w tym nie pomogą.
  • Być z dzieckiem – dziecko musi czuć, że zawsze może liczyć na rodziców, że zawsze może mówić o swoich potrzebach, odczuciach. Izolacja przynosi odwrotny skutek.
Źródło: Bellybelly.com.au

Wychowawca: Ilona Maciąg



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz