PLUSZOWY MIŚ

czwartek, 3 września 2015

Logopeda

Mili Rodzice!!!

Dnia 8 września 2015r (tj. wtorek)
 o godzinie 9.30 odbędą się
w Przedszkolu logopedyczne badania przesiewowe (bezpłatne)


dzieci od 3 r. ż. 

Basen - informacja

BASEN

HARMONOGRAM 2015/2016 r:

WRZESIEŃ:                 11, 18, 25
PAŹDZIERNIK:      2, 16, 23, 30
LISTOPAD:              6, 13, 20, 27
GRUDZIEŃ:                         4, 11
STYCZEŃ:                     8, 15, 29
LUTY:                                        19
MARZEC:                 4, 11, 18, 25
KWIECIEŃ:          1, 8, 15, 22, 29
MAJ:                                 6, 13, 20
CZERWIEC:                          3, 10

KOSZT:Cena za 4 zajęcia wynosi 140zł. od uczestnika (35zł./1.zajęcia).Odpłatność za zajęcia jest pobierana z góry,płatna w kasie Przedszkola do 10.dnia każdego miesiąca.

Informujemy również iż nie ma możliwości odliczeń za nieobecności Dzieci na zajęciach. 

List otwarty do uczniów, rodziców i nauczycieli od naszych mentorów

Z radością witamy uczniów, rodziców i nauczycieli nowej szkoły, która  będzie realizować założenia
 edukacji "wzbogacającej życie".
Marshall Rosenberg, twórca porozumienia bez przemocy, tak właśnie nazwał oparty na tej koncepcji program edukacji i wychowania dzieci. Jego marzeniem było chronienie ludzi przed przemocą 
i wspieranie ich w budowaniu takich relacji i wzajemnego kontaktu, który wspiera ich życie, szacunek do siebie samych i dobrostan wszystkich. Wypracowany przez niego model komunikacji i dialogu
 sprawia, ze jest to możliwe, bo wszyscy są słyszani, a ich prośby, marzenia, oczekiwania i potrzeby
 są brane pod uwagę i zaspokajane w jak najwyższym stopniu.
 Rosenberg sformułował założenia swojej koncepcji w oparciu o wieloletnie doświadczenia w pracy
 jako psychoterapeuta, nauczyciel, mediator, oraz obserwację ludzkich działań wtedy, kiedy nikt nie wywiera na nich presji, nie zmusza, ale zaprasza do współpracy.
Kiedy my sami i inni ludzie traktowani jesteśmy w ten sposób, jest o wiele bardziej prawdopodobne,
 ze podejmiemy działania z większą gotowością, nie pod przymusem, czy lękiem przed karą, ale w 
wolności, bardziej szczęśliwi i ufni. 
Człowiek z natury dąży do szczęścia i do rozwoju. Ci którzy pracują z dziećmi, widzą to każdego dnia. Kiedy dzieci są szczęśliwe, chcą aby inni wokół nich też byli szczęśliwi. Kiedy nasze potrzeby są
 zaspokojone,  wtedy jesteśmy szczęśliwi i chętnie troszczymy sie także o  potrzeby innych - bez 
przymusu, bez strachu, z radością, tak prawdziwą, jak radość naszych dzieci. Wystarczy nam do tego umiejętność prowadzenia i podtrzymywania otwartego dialogu i troska o relacje - to właśnie jest 
podstawowe założenie koncepcji Rosenberga.
Szkoła, rodzina, wspólnota ludzi oparta na tym założeniu -nawet kiedy przechodzi swoje trudne 
chwile, ale skoncentrowana na dobrym samopoczuciu ludzi - ma większą szanse przetrwać i rozwijać sie w prawdzie, autentyczności. Nasze dzieci potrzebują takich szkol, takich rodzin i takich wspólnot.
Szczerze kibicujemy i chcemy towarzyszyć tej rodzącej się  nowej społeczności szkolnej. Życzymy 
Wam odwagi i nadziei. Ufamy, ze właśnie ta odwaga i nadzieja pozwoli nam wszystkim zbudować 
przyszłość naszych dzieci, w pokoju i zaufaniu do siebie samych i do świata.


Zofia i Karsten Schacht-Petersen, certyfikowani trenerzy NVC

"Grzeczne dzieci”, czyli jakie?


Joanna Berendt



W niejednej piaskownicy, szkole lub przedszkolu można usłyszeć dorosłych mówiących do dzieci: „ale bądź grzeczny proszę!”, „usiądź grzecznie” lub „zachowuj się grzecznie!” i wiele tego typu sformułowań, a w każdym magiczne słowo „grzeczny”. Piszę 'magiczne', bo wszyscy niby wiedzą, co znaczy być grzecznym, ale kiedy pytam czy to dorosłych czy to dzieci, co to dokładnie znaczy „grzeczne dziecko”, dostaję przeróżne odpowiedzi, z których wyłania się obraz rozmyty i nieprecyzyjny.

Wyobraźmy sobie sytuację dziecko siedzi przy stole i je obiad. Jest zamyślone i posiłek je bardzo, ale to bardzo powoli. Czy ono jest grzeczne czy nie? A gdy dodatkowo podśpiewuje piosenkę, to jest grzeczne czy już nie? A gdy zacznie wybijać jej rytm w stół, jak wtedy ocenimy jego zachowanie?


Dorosłych oczekiwanie grzeczności wielokrotnie zależy od kontekstu, od tego gdzie, z kim jesteśmy, a także, jakie mamy danego dnia samopoczucie. Tutaj ktoś doda, że przecież są zachowania oczywiste, które ocenilibyśmy jako niegrzeczne, np. jak się kogoś uderzy, skłamie, coś zniszczy – a ja jednak śmiem twierdzić, że to tez zależy od kontekstu, czy dziecko się broniło, czy się przypadkowo potknęło i coś potrąciło, co się zbiło itp.

Dlaczego tak mocno „czepiam” się grzeczności? Bo jest to słowo, które tak łatwo będąc rodzicem czy opiekunem powiedzieć do dziecka: „bądź grzeczny”. Mówimy to zazwyczaj, kiedy zależy nam na jakimś konkretnym zachowaniu (sprawieniu, by dziecko coś zrobiło lub może coś przestało robić) a chcemy odwołać się do wcześniej ustalonych w rodzinie zasad. Bardzo często, trochę nieświadomie, zakładamy, iż dziecko dokładnie wie, co powinno robić. Tyle razy mówiliśmy tłumaczyliśmy dziecku by nie kiwało się na krześle, wiec, gdy teraz znowu kiwa się na krześle i mówimy „siedź grzecznie” dziecko powinno wiedzieć, o co chodzi.

A co, jeśli nie wie lub się w danym momencie nie domyśli, co znaczy siedzieć grzecznie i zamiast przestać się kiwać wyprostuje postawę czy przestanie śpiewać, lecz nadal będzie się kiwać? Być może są dni, kiedy kiwanie nam mniej przeszkadza i wtedy nie zawsze zwracamy dziecku uwagę. Będąc małym człowiekiem poznającym świat i obowiązujące zasady nieraz łatwo się pogubić. Nasza prośba „siedź grzecznie” może być po prostu nieskuteczna a to dlatego, że zabrakło precyzji w wyrażaniu tego, co chcemy, na czym nam zależy.

Warto zadbać by rodzicielskie prośby w kierunku dzieci były:
- Wyrażone językiem pozytywnym – mówmy o tym, czego chcemy lub czego oczekujemy, a nie mówimy, czego nie chcemy. Zamiast proszę nie wierć się powiedzmy proszę usiądź bym mogła łatwo wcelować butem na stopę.
- Maksymalnie możliwie konkretne - na przykład słowa: rysuj dokładniej warto zamienić na: rysuj tak, by kreski w miarę możliwości nie wychodziły za kontur rysunku. Podam jeszcze jeden przykład: dziecko skacze po kanapie a zatroskany o jego bezpieczeństwo rodzić mówi: Uspokój się! Dziecko zwalnia. Siada a po chwili próbuje o zgrozo na kanapie – stanąć na głowie. Usłyszało słowa rodzica i wybrało spokojniejszą zabawę, ale czy bezpieczniejszą?

Komunikat rodzica nie określał dokładnie, co rodzic ma na myśli a co więcej rodzic o to prosi, jakie są jego intencje czy potrzeby, kiedy wyraża ten komunikat. Rodzic zapewne chciał zadbać o bezpieczeństwo dziecka? Być może też chciała mieć chwilę dla siebie i jednocześnie zależało mu be dziecko w bezpiecznym otoczeniu się bawiło?

W języku empatii (porozumieniu bez przemocy), które jest moją nieustanną inspiracją mówimy, iż wszystko, co robimy (a także to, co robią nasze dzieci) wynika z próby zaspokojenia naszych potrzeb. Nie z chęci zrobienia komuś na złość, udowodnienia czegoś, wymuszenia, lecz z próby zaspokojenia uniwersalnych dla wszystkich ludzi potrzeb. Tak, więc za słowami rodzica „bądź grzeczny” skierowanymi do dziecka również stoją uniwersalne potrzeby rodzicielskie.

Być może chęć pokazania dziecku, jakie zachowania w świecie są miłe dla innych, a jakie nie; być może potrzeba zadbania o bezpieczeństwo dziecka, a może chęć by to rodzic miał dla siebie chwile „świętego spokoju”. Tak samo za nieraz szalonymi zabawami, eksperymentami czy nieraz trudnymi słowami dzieci stoją ich próby zaspokojenia swoich potrzeb. Czasem może to być potrzeba poznawania świata, czasem zabawy i spontaniczności a czasem autonomii i stanięcia w swojej prawdzie. Patrzenia na zachowania zarówno rodziców, jak i dzieci przez pryzmat potrzeb, jakie próbują nimi zaspokoić pomaga odejść od oceniania, analiz czy brania takiego zachowania do siebie a popatrzeć szerzej, sercem - a tym samym zwiększyć szansę wzajemnego usłyszenia się i porozumienia.

Niemal wszystko (o ile nie wszystko), co robimy jako rodzice, wynika z chęci wsparcia dziecka w bezpiecznym i pełnym rozwoju by wyrastało szczęśliwego człowieka. Czasem jednak w pędzie obowiązków dnia, goniących terminów i wielości ról można się pogubić. Wówczas wkradają się komunikaty nawykowe, takie, które słyszeliśmy sami w dzieciństwie a nad których sednem nieraz nie zastanawialiśmy się, czasem nie precyzyjne a co więcej takie, które niekoniecznie zwiększają szanse na budowanie z dzieckiem porozumienia dialogu opartego na wzajemnym zrozumieniu, szacunku i akceptacji.

Dlatego czasem warto takie zwroty wyrazić inaczej. W tym celu mogą być pomocne pytania: „jaka jest tak naprawdę moją rodzicielska intencja za tymi słowami?”, „czego ważnego chce w danym momencie nauczyć swoje dziecko?”.
A następnie zastanowić się jak inaczej powiedzieć to samo tylko tak by naprawdę oddawało sedno tego, co chcemy przekazać.

Dorastać w zaufaniu - moje marzenie , które dedykuję wszystkim dzieciom na świecie. A.S.






Pozycja dla wszystkich tych, którzy pragną budować głębokie, oparte na szacunku i zaufaniu relacje ze swoimi dziećmi. Lektura pomaga zrozumieć, że ciekawość świata, chęć uczenia się i współpracy z rodzicami jest naturalną cechą wszystkich dzieci i że my – dorośli, możemy te skłonności rozwijać, dając im przykład własnym zachowaniem. Dużo tu o potrzebach i o tym, jak znaleźć balans między tym, czego potrzebują nasze dzieci, a co w danym momencie jest ważne dla nas samych. Gdy potrzeby dzieci stawiamy na równi z własnymi, te nie przejmują kontroli, a uczą się współodczuwania. Fascynująca lektura, która pozwala z rodzicielstwa uczynić empatyczną podróż zbudowaną na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa.
Książkę Dorastanie w zaufaniu – Justyne Mol możecie kupić w sklepie natuli.pl
Żyrafa i Szakal w nas, Justine Mol
To książka, która już samym tytułem nawiązuje do metaforycznego ukazania różnych sposobów komunikowania się, żywych w każdym człowieku (ich twórcą jest Marshall Rosenberg, ojciec idei Porozumienia bez Przemocy). To, który z nich będzie sposobem dominującym, zależy od nas samych. Jak zaakceptować w sobie drapieżnego szakala, dając mu przestrzeń do działania i zachować jednocześnie swoją żyrafią twarz, spoglądającą na świat z szerszej perspektywy? Jak pomóc szakalowi formułować jego potrzeby w taki sposób, by w miejscu bezwzględności pojawiło się współczucie? Jak wreszcie znaleźć w sobie miejsce na empatyczną komunikację i współodczuwanie w świecie pełnym werbalnej przemocy? O tym przeczytacie w powyższej książce.
Książkę Żyrafa i Szakal w nas – Justyne Mol możecie nabyć w sklepie natuli.pl
Komunikacja Konstruktywna w biznesie, Gabriele Lindemann & Vera Heim

Doskonały przykład na to, że Porozumienie bez Przemocy można skutecznie praktykować nie tylko w kontakcie z dziećmi czy współmałżonkiem, ale również w środowisku zawodowym. Dzięki komunikacji nakierowanej na słyszenie i słuchanie z uwzględnieniem potrzeb rozmówców i własnych, można doskonalić swoje zdolności menadżerskie i budować nową kulturę przedsiębiorstwa, która zapewni mu długotrwały sukces. W książce zawartych zostało dziewięć przydatnych strategii na skuteczne zarządzanie relacjami i na to, jak zmotywować cały zespół do pracy w sposób długotrwały i satysfakcjonujący. Jeśli więc szukasz książki, która pomoże ci skuteczniej porozumiewać się ze współpracownikami, klientami i gdzie dążenie do wspólnego celu w atmosferze pełnej szacunku i empatii będzie sprawą nadrzędną, jest to zdecydowanie pozycja dla ciebie.
Książkę Komunikacja Konstruktywna w biznesie – Gabriele Lindemann & Vera Heim możecie nabyć w sklepie natuli.pl

Dialogue Unlimited
Przedstawiona powyżej seria książek „Porozumiewamy się” stworzona została z intencją, by szerzyć wiedzę o Porozumieniu bez Przemocy wśród polskich czytelników. Jednym z jej pomysłodawców jest inicjatywa Dialogue Unlimited, oferująca warsztaty w zakresie świadomej komunikacji interpersonalnej oraz międzykulturowej. Warto z nich skorzystać, bo żywy kontakt z językiem serca w takim środowisku daje energię do tego, by wychodzić z tą ideą na zewnątrz i zmieniać swój wewnętrzny świat z większą odwagą, radością i być w tym wszystkim dużo bardziej skutecznym.


środa, 2 września 2015

Kontakt jest priorytetem

heart-700141_1920
Gdy wykrystalizował mi się pomysł na ten artykuł, pomyślałam sobie od razu, że we wstępie napiszę ostrzeżenie dla czytelników: „Ten tekst jest tylko dla osób o silnych nerwach”. Zaraz potem pojawiły się w mojej głowie kolejne myśli: „A co to tak naprawdę znaczy osoby o silnych nerwach?”. To skłoniło mnie do zastanowienia się, przed czym tak naprawdę chcę Ciebie, Drogi Czytelniku, przestrzec. Nie jest mi to łatwo sformułować. Rzecz w tym, że idee, którymi kieruję się w tekście, nie pochodzą ze stereotypowego i oferowanego w naszym kraju przekazu o rodzicielstwie, dzieciach i ich zachowaniach. Swoją inspirację w głównej mierze czerpię z Porozumienia bez Przemocy (ang. Nonviolence Communication) Marshalla Rosenberga.
Niektóre zdania mogą cię zaszokować, zdziwić lub możesz się z nimi nie zgodzić. Tak właśnie może być. Lecz jeśli masz kilka minut, które jesteś gotów zainwestować w być może inne spojrzenie na swoje dziecko i siebie jako rodzica – ten artykuł jest dla Ciebie.
Wracając do tematu… W Porozumieniu bez Przemocy mówimy, iż wszystko co robimy, jest próbą zaspokojenia naszych potrzeb. Potrzeb, które są piękne, uniwersalne i wspólne wszystkim ludziom. Bo któż na przykład nie potrzebuje bezpieczeństwa? Kto nie ceni współpracy, łatwości, bycia usłyszanym?
Lista potrzeb w Porozumieniu bez Przemocy jest długa, a znajdujące się tam jakości są wspólne nam wszystkim. Mają je i rodzice, i nauczyciele, i menadżerowie, i również dzieci.
Wszyscy (i mali i duzi) mamy potrzeby i to z chęci ich zaspokojenia płyną nasze działania
Podążając za potrzebami, dochodzimy do tego, że każdy z nas w każdej chwili reaguje najlepiej jak umie w danym momencie. Pisząc, iż „reaguje najlepiej”, mam na myśli, że robimy to, co na dany moment jest dla nas możliwe w oparciu o posiadaną wiedzę, przekonania, doświadczenie, świadomość czy wewnętrze zasoby. Jeśli pojawia ci się Drogi Czytelniku pytanie: „Ale jak to?”- już spieszę z dalszym wyjaśnieniem. Faktem jest, że czasami robimy rzeczy, które przyczyniają się do bólu innych osób, które są po prostu nieprzyjemne czy trudne. I takie zachowania (nasze własne lub innych) mogą nam się nie podobać! A jednocześnie, jeśli ocenimy je jako złe, a nawet wymierzymy za nie karę, w moim przekonaniu nie rozwiążemy problemu, bowiem leży on głębiej.
Zilustruję to na przykładzie: pięciolatek bawi się zabawką, gdy podchodzi do niego ośmioletni starszy brat i prosi, by ten dał mu zabawkę. Pięciolatek odmawia. Następnie ośmiolatek zabiera zabawkę, a w konsekwencji tego zachowania pięciolatek gryzie go w kostkę. Do pokoju wchodzi rodzic i gdy widzi rozpaczającego ośmiolatka i pięciolatka z zębami wtopionymi w kostkę brata, zdenerwowanym głosem mówi do młodszego dziecka: „Co ty wyprawiasz? Tyle razy prosiłam cię, żebyś nie gryzł brata. Nawet na chwilę nie można cię spuścić z oka”.
Etykiety i oceny to język statyczny, potrzeby to język serca
Przyglądając się tej sytuacji, możemy użyć nawykowego języka i nazwać starszego chłopca egoistą, młodszego ukarać za sprawienie bólu krzywdy bratu. Problem jednak nie znika, bowiem nie uczy dzieci wychodzić z trudnych sytuacji z szacunkiem dla siebie i dla innych. Możemy też powiedzieć, iż rodzic niesprawiedliwie ocenił młodsze dziecko, bo przecież starsze je sprowokowało, czyli rodzic nie miał pełnego obrazu sytuacji i działał zbyt szybko.
Popatrzmy na tę sytuację przez pryzmat potrzeb bohaterów scenki:
Młodszy chłopiec chciał się bawić zabawką. Potrzebował mieć możliwość by samemu decydować, kiedy i czym się bawi. Co więcej, chciał być usłyszany w tym, jak ważne jest teraz dla niego, by dalej bawić się nią i nie oddawać jej bratu. Gdy więc starszy brat wyrwał mu zabawkę, chłopiec poczuł smutek i złość, bo jego granice zostały naruszone. Bardzo kocha swojego brata i generalnie nie chce go krzywdzić. Wie też o prośbie mamy, by ze sobą rozmawiali, a nie rozwiązywali konflikty siłą, jednak w tamtej chwili o tym wszystkim nie pamiętał. Działał, impulsywnie, chciał się obronić i odzyskać zabawkę. Chce się uczyć inaczej postępować w takich sytuacjach, ale jeszcze nie wie jak. Potrzebuje wielu przykładów od innych, jak bez przemocy radzić sobie z konfliktami i potrzebuje dorosnąć, by móc wyrażać swoje emocje inaczej.
Przyjrzyjmy się teraz sytuacji z perspektywy starszego brata. On bardzo chciał bawić się z młodszym bratem i jednocześnie zależało mu dokładnie na tej samej zabawce, którą młodszy bawił się już od dłuższego czasu. Pomyślał, że to nie fair, że tylko on się nią bawi. Poprosił o nią, jednak gdy jej nie dostał, jego emocje zaczęły buzować. Poczuł irytację, bo potrzebował też być uwzględniony w tej zabawie. Ważna dla niego była współpraca i bycie wysłuchanym. Nie działał przeciwko bratu, wyrywając mu zabawkę. Nie wiedział, jak inaczej zadbać o swoje potrzeby. Czuł się bezradny i stracił zaufanie, że rozmowa z bratem przyniesie jakiekolwiek rezultaty.
Tu wcale nie chodzi o usprawiedliwiane, lecz dostrzeganie tego co naprawdę ważne
Ta historia nie ma na celu usprawiedliwiać zachowania dzieci. Jako rodzice zawsze możemy nie godzić się na pewne zachowania dzieci i innych osób, bo są one dla nas trudne lub niewygodne. Patrzenie na tę sytuację przez pryzmat potrzeb oraz zauważanie, jakimi zasobami wewnętrznymi dysponowały osoby uczestniczące w scence nie ma doprowadzić do zaakceptowania zachowań. Ma raczej wesprzeć rodzica w odejściu od ocen i osądów na temat dzieci czy siebie. By dzięki temu mógł on łatwiej zauważyć i przyjąć, co w danym momencie przeżywają jego dzieci, z jakimi wyzwaniami się zmagają, jakie mają niezaspokojone potrzeby, a także jakie potrzeby próbowały zaspokoić, podejmując działania, które podjęły.
Dlaczego warto patrzeć na siebie i innych przez pryzmat potrzeb?Bo dzięki temu pojawia się możliwość otwarcia serca na siebie i drugiego człowieka. Ja głęboko wierzę, że wówczas jako rodzice jesteśmy w stanie inaczej zareagować w trudnej sytuacji, powiedzieć rzeczy, które wspierają nas, wspierają dzieci i pomagają budować relację w oparciu o wartości, które cenimy w rodzicielstwie.
Obrazek
Co mógłby powiedzieć i zrobić rodzic, gdyby nie tylko poznał całą sytuację ale też popatrzył na nią przez pryzmat potrzeb, swoich i dzieci?
W pierwszej kolejności zapewne zadbałby o ich bezpieczeństwo, a jeśli byłaby taka konieczność rozdzieliłby bijące czy gryzące się rodzeństwo. Następnie próbowałby okazać empatię dzieciom przy jednoczesnym niezapominaniu o sobie. Okazać empatię, czyli tak naprawdę zobaczyć, co w danym momencie jest żywe w sercach dzieci (zgadnąć, co czują, czego potrzebują), a także powiedzieć im, co jest w nim – rodzicu – żywe w wyniku tego zdarzenia. Jest to taki taniec pomiędzy dawaniem uwagi dzieciom, a mówieniem o sobie. Z praktycznego punktu widzenia mogę dodać, iż najpierw okazujemy empatyczną uwagę temu dziecku, które w danej chwili najbardziej tego potrzebuje. Niejednokrotnie jest to sprawca jakiegoś czynu, a w naszym przykładzie dziecko, które gryzło. Dlaczego? Bowiem ono jest w tak silnym emocjonalnie stanie, że będzie mu trudno usłyszeć racjonalne argumenty (choćby przywoływanie obowiązujących w domu zasad) i dlatego tak bardzo potrzebuje empatycznego kontaktu.
Priorytetem jest kontakt – to on jest fundamentem relacji
Ktoś kiedyś powiedział, że najbardziej potrzebuje miłości to dziecko, które prosi o nią w najtrudniejszy dla dorosłego sposób. Dla siebie i dla innych rodziców pragnę, byśmy jak najczęściej przypominali sobie, że to, co robimy my jako rodzice i to, co robią nasze dzieci, to wszystko wypływa z próby zaspokojenia pięknych potrzeb. I niestety czasem wybieramy takie sposoby (strategie) zaspokojenia tych potrzeb, które są niemal z góry skazane na niepowodzenie (krzyk, bicie itp.), jednak w danej chwili nie mamy dostępu do innych sposobów.
Marshall Rosenberg powiedział: „Przemoc jest tragicznym wyrazem niezaspokojonych potrzeb”. Tragicznym, bo wcale nie przybliża do zaspokojenia tych potrzeb.

Joanna Berendt trener CNVC

wtorek, 1 września 2015

Na pamięć we wrześniu

TYGRYSKI

JADĄ, JADĄ MISIE
Jadą jadą misie tra la la la la
Śmieją im się pysie cha cha cha cha cha
Przyjechały do lasu narobiły hałasu
Przyjechały do boru narobiły rumoru.
Jadą jadą misie tra la la la la
Śmieją im się pysie cha cha cha cha cha
A misiowa jak może prędko szuka w komorze
Plaster miodu wynosi pięknie gości swych prosi.
Jadą jadą misie tra la la la la
Śmieją im się pysie cha cha cha cha cha
Zjadły misie plastrów sześć
I wołają: "Jeszcze jeść!"
Jadą jadą misie tra la la la la
Śmieją im się pysie cha cha cha cha cha
Przyjechały do lasu narobiły hałasu
Przyjechały do boru narobiły rumoru


ŁYŻKA, TALERZ I ŚLINIACZEK

Łyżka, talerz i śliniaczek,
je śniadanie przedszkolaczek
Na śliniaczku misie siedzą,

pewnie też śniadanie jedzą.

KANGURKI

,,Piosenka przedszkolaków”
1.Jeśli chcesz się bawić, baw się razem z nami.
   Na pewno potrafisz! Zaraz zaczynamy

Ref: Przedszkolaki, przedszkolaki
mają miłe buziaki.
Przedszkolaki, przedszkolaki
to są mądre dzieciaki

2.Jeśli chcesz się uczyć, ucz się razem z nami.
   Na pewno potrafisz! Zaraz zaczynamy.

Ref: Przedszkolaki, przedszkolaki
mają miłe buziaki.
Przedszkolaki, przedszkolaki
to są mądre dzieciaki

3.Jeśli chcesz zaśpiewać, śpiewaj razem z nami.
   Na pewno potrafisz! Zaraz zaczynamy


I. Rup ,,Dbajmy o zeby”
Dbaj codziennie o swe ząbki,
Żeby zawsze zdrowe były,
Myj je pastą i szczoteczką,
Aby w twojej buzi lśniły.

Szoruj rano i wieczorem,
Także kiedy obiad zjesz.
Że słodycze niszczą zęby,
To już chyba wiesz?

Pan dentysta ci pomoże,
Kiedy ząbek się popsuje.
Gdy usiądziesz na fotelu,
Wszystkie ząbki skontroluje.

ŻYRAFKI

Wrześniowa słota, miarka deszczu, korzec błota
WESOŁE PRZEDSZKOLE
Kiedy słońce świeci i gdy deszczyk pada,
idzie do przedszkola wesoła gromada.
Tupią małe nóżki tupu tupu tup.
Raźno do przedszkola idzie mały zuch.

Klocki, misie, lalki czekają od rana,
uśmiechem nas wita pani ukochana.
Bawimy się w zgodzie zawsze ty i ja.
Bawimy wesoło hopsa, hopsa sa.

A gdy usiądziemy wszyscy na dywanie,
to nasze kółeczko zmienia się w słoneczko.
Śpiewamy piosenki tralalala.
Wesoło w przedszkolu mija zawsze czas.

MY JESTEŚMY KRASNOLUDKI
My jesteśmy krasnoludki,
Hopsa sa, hopsa sa,
Pod grzybkami nasze budki,
Hopsa, hopsa sa,
Jemy mrówki, żabkie łapki,
Oj tak tak, oj tak tak,
A na głowach krasne czapki,
To nasz, to nasz znak.

Gdy ktoś zbłądzi, to trąbimy,
Trututu, trututu,
Gdy ktoś senny, to uśpimy,
Lulu lulu lu,
Gdy ktoś skrzywdzi krasnoludka,
Ajajaj, ajajaj,
To zapłacze niezabudka,
Uuuuu.

Światła sygnalizatora (D. Gellner)
Idą dzieci, idą dzieci,
a nad jezdnią sygnał świeci.
Mam czerwone wielkie oko,
buzię mam jak mak.
Gdy pokażę się nad jezdnią,
wołam do was tak –
Uwaga! Czerwone światło!
Stój! O wypadek łatwo.
Mam zielone piękne oko,
zielone jak liść –
gdy się zazielenię w górze,
to możecie iść.
Zielone światło, zielone!
Przechodźcie na drugą stronę.