O zastosowaniu siły ochronnej wobec dziecka
Idee rodzicielstwa bliskości czy porozumienie bez przemocy coraz częściej
znajdują żyzny grunt w wielu rodzinach, by konstruktywnie wspierać wszystkich
domowników. Wielu rodziców zbiera każdego dnia owoce traktowania dzieci z
szacunkiem, uwzględniania ich uczuć i potrzeb, empatycznego kontaktu i
bliskości. Budują relacje pełne zaufania, akceptacji, zrozumienia, by wzmacniać
bezpieczeństwo swoich dzieci i poczucie ich wartości, kładąc tym samym solidny
fundament pod ich dorosłe życie.
Czym jest
siła ochronna
Rodzice mają
czasem jednak wątpliwości, czy w sytuacjach, kiedy zagrożone jest
bezpieczeństwo, zdrowie czy życie dziecka lub innych osób, robią słusznie,
używając siły, by je zatrzymać, złapać, przytrzymać. Czy nie działają wtedy
przemocowo? Co zrobić, kiedy dziecko wybiega na ulicę, sypie piaskiem na
innych, zrzuca wszystko z półek, kopie kolegę, wyrzuca zabawki przez balkon,
chwyta duży, ostry nóż albo po prostu niszczy książkę?
Za każdym z
tych zachowań stoją potrzeby dziecka. Można się domyślać, że mogą to być:
zabawa, eksploracja, kontakt, przyjemność, różnorodność. I o ile same potrzeby
spotkają się z rodzicielskim zrozumieniem, o tyle sposób, w jaki malec chce je
zaspokajać, budzi niepokój, strach czy zdecydowany sprzeciw dorosłego.
Za stanowczą reakcją rodzica stoją zwykle mocne
argumenty. W ten sposób chcemy:
- zatroszczyć się o
bezpieczeństwo fizyczne i psychiczne wszystkich, którzy uczestniczą w
danej sytuacji,
- dać dziecku jasno do
zrozumienia, że niektóre zachowania mogą krzywdzić jego samego lub inne
osoby,
- pokazać, że relacje z innymi
ludźmi budujemy w oparciu o szacunek i życzliwość,
- uczyć, że zdrowie, życie i
bezpieczeństwo są bezcenne i trzeba je chronić.
Marshall Rosenberg w „Wychowaniu w
duchu empatii” twierdzi, że reagujemy, używając tzw. „siły ochronnej”, (…)
gdy brak czasu na porozumienie się z dzieckiem, które akurat robi coś, co może
być niebezpieczne dla niego lub innych. Może się też zdarzyć, że dziecko akurat
nie ma ochoty na rozmowę, a postępuje w sposób, który stoi w konflikcie z naszymi
potrzebami – na przykład, potrzebą chronienia innych. Należy jednak właściwie
rozumieć różnicę między takim zastosowaniem siły a zwykłą przemocą: różnica
leży w sposobie myślenia osoby, która siły używa.
Zatem kiedy siła, której używam, spełnia rolę ochronną?
Jest kilka warunków:
- siła powinna wynikać z intencji
ochrony zdrowia, życia, wartości, rzeczy oraz mieć charakter opiekuńczy,
- można jej użyć, jeżeli w danym
momencie dialog z dzieckiem jest niemożliwy,
- jeśli towarzyszy jej szacunek
dla godności i integralności dziecka,
- kiedy moje działanie nie wynika
z osądu człowieka i dlatego siła, którą stosuję, nie staje się siłą
karzącą,
- jeśli nie wykorzystuję jej jako
środka dydaktycznego, by dziecko przy tej okazji czegoś nauczyć,
- jeśli nie stosuję jej, by zapobiec
przejawom nieposłuszeństwa w przyszłości,
- jeżeli rozmawiam o całej
sytuacji, kiedy staje się to możliwe,
- jeśli jej użycie opiera się na
założeniu, że krzywdzące zachowanie danej osoby – tu dziecka wynika z jego
„niewiedzy”.
Według Rosenberga („Porozumienie bez przemocy. O
języku serca”) „niewiedza” może polegać na tym, że człowiek:
- nie zdaje sobie sprawy ze
skutków własnych czynów,
- nie wie, jak mógłby inaczej
zaspokoić swoje potrzeby bez szkody dla otoczenia,
- wierzy, że ma prawo karać lub
ranić innych, ponieważ na to zasłużyli,
- cierpi z powodu choroby
psychicznej.
Siła
ochronna a przemoc
W przypadku
dzieci dwa pierwsze wyznaczniki „niewiedzy” są bardzo często przyczyną
działania, które chcemy przerwać. Niezwykle ważna jest intencja stojąca za
naszą reakcją, dlatego warto się jej przyjrzeć, sprawdzić, co mamy w głowie –
może krytyczne myśli o małym, krnąbrnym złośliwcu, któremu raz dwa damy
nauczkę, a może przekonanie, że działanie, którego doświadczamy, wynika z
niewiedzy i braku doświadczenia malca.
Warto wziąć
też kilka głębszych oddechów i skontaktować się ze swoimi uczuciami i
potrzebami, zanim przekroczymy cienką granicę pomiędzy siłą ochronną a
przemocą. Oczywiście o ile nie ma bezpośredniego zagrożenia życia – zresztą
trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek rodzic miał wówczas czas myśleć
negatywnie o swoim dziecku zamiast je ratować.
Intencje
użycia siły ochronnej będą wspierać nasz spokój, opanowanie, swoistą łagodność,
która towarzyszy naszym ruchom – jest różnica między zatrzymaniem kopiącej nogi
poprzez postawienie na jej drodze własnej ręki, a ściśnięciem tej nogi. Dzieci
mogą wyczuć tę różnicę, możemy pomóc im ją określić.
Po
zastosowaniu siły ochronnej powinna zawsze pojawić się rozmowa z dzieckiem,
które przecież doświadczyło formy jakiegoś ograniczenia czy przymusu. Nie bójmy
się powiedzieć, że postąpiliśmy w taki, a nie inny sposób, bo nic innego nie
przyszło nam do głowy, bo uznaliśmy to za najlepszą z dostępnych nam opcji, by
chronić to, co w danym momencie było dla nas ważne.
Jednocześnie
każdorazowa sytuacja, w której zastosowaliśmy siłę ochronną, powinna stać się
okazją do refleksji nad tym, czy można następnym razem zrobić coś inaczej. Jak
to zrobić? Czy osiągnęliśmy taki skutek, jaki chcieliśmy? Może wówczas zobaczymy
nowe możliwości, które były niedostępne dla nas z powodu napięcia i stresu.
Warto też z
siły ochronnej korzystać z rozwagą. Kiedy już naprawdę nie dostrzegamy innego
wyjścia, a niebezpieczeństwo jest poważne i zdecydowanie większe od ryzyka, że
dziecko może poczuć przymus czy naruszenie granic. Potrzeba sporej uważności,
by z jednej strony pod szyldem siły ochronnej nie wymuszać na dziecku
określonych zachowań, z drugiej zaś, by nie pozostawać biernym wobec strategii,
które choć służą zaspokajaniu jego potrzeb, to jednak stoją w opozycji do
potrzeb innych osób, a nawet są realizowane ich kosztem.
Dbanie o
wszystkie zainteresowane strony wymaga dojrzałości i równowagi. I choć nie
chcemy stosować przemocy wobec dzieci, zdarzają się sytuacje, w których, użycie
siły wydaje się być konieczne.
Córka, żona,
mama, pedagog. Współzałożycielka śląskiej Wioski Rodziców, współorganizatorka
pierwszej na Śląsku Konferencji Empatii, uczestniczka wielu warsztatów z
Porozumienia bez Przemocy, empatyczna opiekunka dzieci na rodzinnych obozach
Inkubatora Empatii, wytrwale praktykująca i pogłębiająca język żyrafy. Głęboko
przekonana, że dzięki niemu możliwa jest autentyczna i bliska relacja.
Ewelina Adamczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz