ŻYRAFKI
TURCJA
– KRAJ CZTERECH MÓRZ
CELE :
Dziecko:
- wyraża swoje
potrzeby,
- doceniania znaczenie
obecności kolegów i koleżanek z grupy,
- jest wrażliwe na
potrzeby grupy,
- poznaje obyczaje
tureckie,
- potrafi wskazać Turcję
na mapie,
- zna stroje narodowe
Turków,
- zna wygląd flagi
tureckiej,
- wie , że Turcy mówią w języku tureckim,
- wie, że Turcja
leży w Azji i częściowo w Europie,
- wie, że Turcja ma
dostęp do czterech mórz: Czarnego, Egejskiego, Marmara i Śródziemnego,
- potrafi przywitać się
i pożegnać w języku tureckim,
-wie , że Ankara jest
stolicą Turcji,
- wie, że Stambuł jest
największym miastem w Turcji.
Wychowawca :
Barbara Cymerman
W tym miesiącu zachęcam
Państwa do przeczytania artykułu pt. „Przestań
płakać – przecież nic się nie stało! Dlaczego nie należy lekceważyć uczuć
dziecka?” Magdaleny Boćko-Mysiorska –
Życiowo - spełniona
mama i żona. Zawodowo - pedagog, metodyk, tłumacz, wykładowca i lektor języka
niemieckiego. Autorka i współautorka podręczników, testów, programów nauczania
i artykułów. Od niedawna „mikrobadacz”. Autorka projektu "Obudź się
szkoło" oraz bliskościowego bloga: www.magdalenabockomysiorska.pl
Magdalena Boćko-Mysiorska
“Przestań płakać –
przecież nic się nie stało!”. Dlaczego nie należy lekceważyć uczuć dziecka?
“Nie krzycz – nie ma o co się złościć!”, “Oj już daj spokój
– przecież to nie boli” – kiedy dziecko doświadcza trudnych emocji, my,
dorośli, często nie zgadzamy się na uczucia, które ono nam komunikuje, i
próbujemy natychmiast je ukrócić. Czy taka postawa jest jednak pomocna w
powrocie dziecka do równowagi i czy uczy je efektywnego radzenia sobie z
trudnymi przeżyciami teraz i w przyszłości?
Dorosły i jego emocje
Wyobraźmy sobie, że coś nas bardzo zdenerwowało. Jesteśmy
zirytowani. Emocje sięgają zenitu – gotujemy się w środku, czujemy złość,
niemoc i wewnętrzny ból. Obok nas stoi ktoś bardzo nam bliski – partner, mama,
tata czy przyjaciel. Widzi, że płaczemy, krzyczymy i histerycznie opowiadamy o
tym, co się wydarzyło. A teraz wyobraźmy sobie, że nagle mówi do nas: “Przestań
płakać – przecież nic się nie stało!” albo “Uspokój się! Po co ten krzyk?”,
“Przestań histeryzować!”. Jak reagujemy na podobne komunikaty w chwili, w
której jedyne, czego potrzebujemy, to czyjeś nieoceniające wsparcie i
autentyczne wczucie się w naszą sytuację? Czy nie wolelibyśmy poczuć, że ktoś
szczerze nam towarzyszy i usłyszeć: “Dobrze cię rozumiem – też bym się tak
poczuł”?
Kiedy rozmówca deprecjonuje nasze trudne emocje, zwykle
potęguje to naszą złość. Stajemy się jeszcze bardziej wzburzeni.
Myślimy: “Może faktycznie coś jest ze mną nie tak? Może
wyolbrzymiam?”, “Chyba rzeczywiście trochę przesadzam…”. Przestajemy sobie ufać
i w siebie wierzyć, a zamiast zaakceptować swoje uczucia, a następnie spokojnie
się im przyjrzeć i je zrozumieć – zaczynamy krytycznie patrzeć na siebie i
swoje przekonania.
Dziecko odczuwa podobnie. Kiedy doświadcza trudnych i
silnych emocji – jest zrozpaczone i zlęknione – jedyne, czego potrzebuje, to
bezwarunkowa akceptacja. Zaprzeczanie uczuciom i lekceważenie ich nie przysłuży
się budowaniu dobrej relacji z dzieckiem i wzmacnianiu zdrowego poczucia jego
własnej wartości. Jeśli za każdym razem słyszy, że powinno przestać płakać i
się złościć, bo nie ma ku temu rzeczywistych powodów – w konsekwencji zacznie w
to wierzyć, straci zaufanie do siebie, stanie się bezsilne wobec własnych
emocji i związanych z nimi przeżyć.
Emocje a potrzeby
Jak mówi Marshall Rosenberg, twórca Porozumienia bez
Przemocy, za każdą emocją kryje się niezaspokojona potrzeba (głębszy przekaz i
osobiste pragnienie). Czy celem dorosłych nie powinno być wspieranie dzieci w
odkrywaniu tych znaczeń? Czy nie jest tak, że kiedy dziecko uczyłoby się
rozpoznawać, co czuje i czego potrzebuje, o wiele łatwiej byłoby mu odnaleźć
się w trudnych chwilach?
Jeśli jednak zamiast wsparcia otrzymuje informacje, że
powinno czuć coś innego, niż czuje, nie pomoże mu to w rozumieniu i regulacji
emocji teraz i w przyszłości. Może to spowodować, że straci kontakt z samym
sobą, a jego napięcia i skumulowane trudne emocje, których nie pozwolono mu
wyrazić, będą musiały znaleźć ujście gdzie indziej.
Psycholog Agnieszka Stein w swojej książce pt.: “Akcja
adaptacja” pisze tak: “Zanim dzieci nauczą się komunikować w dojrzały sposób i
wyrażać swoje emocje głównie poprzez słowa w taki sposób, aby nikogo nie ranić,
używają do ich uzewnętrzniania całego swojego ciała. Rąk i nóg. Tupią, rzucają,
popychają się i biją”.
Oczywiście nie w tym rzecz, by dawać przyzwolenie na to, aby
dziecko swoją postawą raniło innych i przekraczało ich granice tylko dlatego,
że inaczej jeszcze nie potrafi. Zadanie rodziców polega tu na tym, by pomóc mu
pojąć, co się z nim dzieje, nazwać jego emocje oraz nauczyć je inaczej reagować
w podobnych sytuacjach.
Neurobiologia
Mózg człowieka składa się z trzech wyspecjalizowanych
struktur – części gadziej, ssaczej i racjonalnej. Mózg gadzi jest najgłębszą i
najstarszą strukturą (powstał bowiem aż 300 milionów lat temu). Jest on
odpowiedzialny za podstawowe funkcje organizmu związane z przetrwaniem –
wrodzone reakcje (uciekaj albo walcz) – oraz podstawowe funkcje życiowe –
trawienie, oddychanie, uczucie głodu, regulacja cyklu snu. Mózg ssaków (zwany
też układem limbicznym albo mózgiem emocjonalnym) związany jest z powstawaniem
silnych emocji (które nota bene są kontrolowane przez mózg racjonalny). Mózg
ssaczy odpowiada za złość, strach, więzi społeczne, zabawę, skłonność do
eksploracji, stres związany z rozłąką. Mózg racjonalny to najwyżej rozwinięta
struktura, choć w ujęciu ewolucyjnym jest najmłodsza (istnieje bowiem od około
200 000 lat). Otula ona “stare” mózgi – ssaczy i gadzi. Racjonalna część mózgu
zajmuje aż 85 procent całkowitej jego masy i odpowiada za wyobraźnię,
twórczość, rozumowanie, refleksję, regulację emocji, empatię i samoświadomość.
W chwili przyjścia na świat dwa niższe ośrodki mózgu (gadzi
i ssaczy) są gotowe do pełnienia swojej funkcji, natomiast mózg racjonalny jest
do niej zupełnie nieprzygotowany. Właśnie dlatego dzieci nie są w stanie
rzeczowo komunikować swoich uczuć i samodzielnie sobie z nimi radzić dopóty,
dopóki dorośli im w tym nie pomogą.
Z punktu widzenia neurobiologii mózgi dzieci są emocjonalnie
niedojrzałe. Istotne jest zatem, w jaki sposób wpływamy na wczesne
doświadczenia dziecka, ponieważ to one mają bezpośredni wpływ na to, które
stany emocjonalne będą u niego występować najczęściej – czy będą potrafiły
czerpać radość z codziennych doświadczeń, czy też będą notorycznie odczuwały
uporczywe stany lęku, złości i obniżonego nastroju.
Jak podkreśla znana psycholog i psychoterapeutka, Margot
Sunderland: “Hormony i substancje chemiczne w mózgu mają potężny wpływ na nasze
uczucia, percepcję i zachowania. (…) Jeżeli człowiek w okresie dzieciństwa
regularnie przeżywa strach i wściekłość, przykładowo w związku z surowym
wychowaniem, wydzielanie opioidów i oksytocyny* w mózgu może zostać
zablokowane. Z uwagi na brak spokoju, pocieszenia i ciepłej czułości fizycznej
ciało i mózg dziecka mogą przywyknąć do wysokiego poziomu kortyzolu, adrenaliny
i noradrenaliny, które są produkowane w nadnerczach w chwilach stresu. To może
prowadzić do ciągłego odczuwania zagrożenia i braku poczucia bezpieczeństwa”
(Sunderland M.: Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny twojego
dziecka, Warszawa 2012).
Oprócz biologicznej dojrzałości mózgu dzieciom potrzeba
także “dobrych praktyk z ich otoczenia” oraz “możliwości skorzystania z zewnętrznego
mózgu racjonalnego” (por. Musiał M., Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla
współczesnej rodziny, Kraków 2017), ponieważ ich własny nie działa jeszcze
efektywnie. Ten zewnętrzny mózg znajduje się w nas – w dorosłych. Aby pomóc
dzieciom “podłączyć się” do niego, warto każdorazowo zacząć od uznania, że
wszystkie emocje dziecka są ważne. Celem dorosłych nie powinno być ignorowanie
uczuć, jakich doświadcza dziecko, a ich akceptacja i uważność na nie. To, co
mówimy do naszych dzieci, ma niebagatelny wpływ na ich sposób patrzenia na
siebie i myślenia o sobie, a od poczucia bezpieczeństwa i poczucia własnej
wartości zależy, czy i w jaki sposób dzieci poradzą sobie w różnych życiowych
sytuacjach. Jeśli zatem pragniemy, aby były spokojne, silne, radosne, odważne,
wierzyły w siebie i we własne możliwości, warto zwrócić uwagę na to, co i w
jaki sposób do nich mówimy. Jak reagujemy na ich emocje i towarzyszące im
przeżycia.
Co mówić do dziecka, które doświadcza silnych i trudnych
emocji?
Jeśli rodzic czy opiekun jest uważny na dziecko i
autentyczny wobec niego, nie musi wylewać potoku słów, aby dziecko czuło, że
dorosły je wspiera. Ono naturalnie i dużo szybciej wyczuwa intencje, jeszcze
zanim mama czy tata zdążą cokolwiek do niego powiedzieć. Wystarczy być obok
dziecka tu i teraz, przytulić je, jeśli wyrazi na to zgodę. (Niekiedy dzieci
decydują, że chcą być same ze swoją złością czy smutkiem – warto to uszanować i
okazać jedynie swoją gotowość do rozmowy czy utulenia ich wtedy, kiedy będą
tego potrzebować).
Jeżeli jednak czujemy, że zarówno dla nas, jak i dla naszego
dziecka poza naszą pełną uwagi obecnością ważne jest, by dodatkowo wypowiedzieć
naszą troskę, możemy skorzystać z poniższych sugestii:
1. Zamiast: “Przestań płakać – nic się przecież nie stało”
Zauważyć i nazwać to, co się stało, np.: “Przewróciłeś się i
pokazujesz, że boli cię kolano(?)”, “Upadłaś – czy coś cię boli?”, “Zosia nie
pozwoliła ci bawić się swoją zabawką. Widzę, że jest ci przykro/że jesteś
rozzłoszczony”.
Jeśli dziecko reaguje jeszcze silniejszymi emocjami na to,
co dorosły do niego mówi – zaczyna jeszcze bardziej płakać albo głośniej
krzyczeć – nie warto się zrażać. Akceptacja uczuć dziecka nie ma być środkiem
do jego natychmiastowego wyciszenie się. Jak pisze w swojej książce Małgorzata
Musiał: “Kiedy decyduję się wesprzeć w regulacji emocji, powinnam liczyć się z
tym, że to potrwa. Dopiero wtedy zaczną się przetaczać: złość, wściekłość,
smutek, żal, frustracja, zdenerwowanie etc. Płacz może się nasilić, krzyk
wzmocnić. To nie jest dowód na nieskuteczność takiego podejścia; wręcz
przeciwnie, to dowód na to, że silne emocje oprócz ukojenia potrzebują
rozładowania – a wspierająca postawa otoczenia stwarza ku temu bezpieczną
przestrzeń”.
2. Zamiast: “Nie krzycz – nie ma co się złościć!”
Inaczej: “Widzę, że jesteś zdenerwowany”, “Nie kupiłam ci
cukierków i to bardzo cię rozzłościło”, “Krzyczysz, bo bardzo chciałaś zostać
jeszcze na placu zabaw” albo “Dobrze się bawiłaś, a ja poprosiłam, żebyśmy
wracali do domu”.
Krzyk dziecka podobnie jak jego płacz jest ważnym sygnałem
oraz próbą przekazania dorosłemu informacji, że dziecko sobie z czymś nie
radzi, że któraś z jego potrzeb nie została zaspokojona. Że zaistniała sytuacja
była dla niego zbyt trudna. Warto pozwolić wyrazić złość (w sposób nieraniący
innych) i zaakceptować to, że się pojawiła. Dorosłym trudno czasem przyjąć
nawet własne emocje, nie dziwi więc fakt, że nie zawsze mają odwagę zmierzyć
się z emocjami swojego dziecka. Warto jednak pracować nad własnymi odczuciami i
stawić im czoła, by umieć wesprzeć dziecko w odkrywaniu istoty jego uczuć.
3. Zamiast: “No już wystarczy – uspokój się”
Inaczej: “Widzę, że wciąż jesteś bardzo zdenerwowany”,
“Trudno ci pogodzić się z moją decyzją?”, “Widzę, że jest ci wyjątkowo przykro.
Rozumiem twoje emocje, kochanie”.
Często zdarza się też tak, że kiedy płacz dziecka przeciąga
się w nieskończoność, rodzice czy opiekunowie (mimo wcześniejszej akceptacji
uczuć dziecka) ostatecznie nie wytrzymują i proszą, żeby nareszcie przestało
rozpaczać. Warto jednak nie mieć oczekiwań odnośnie do długości wyrażania
własnych uczuć. Jednego dnia dziecko może potrzebować pięciu minut na
“samoregulację” i naturalne wyciszenie się, a innego – godziny czy dwóch.
Życiowe napięcia kumulują się w nas niekiedy przez dłuższy
czas, można powiedzieć, że czas ich uzewnętrzniania jest wprost proporcjonalny
do ich ilości i natężenia. Pamiętajmy, że trudne i niewyrażone przez nas
uczucia nie wyparowują i zawsze w końcu dają o sobie znać. Niestety zwykle w
najmniej oczekiwanym momencie.
4. Zamiast: “Mam dość! Wiecznie płaczesz”, “Co się z tobą
dzieje?” albo “Wciąż coś ci się nie podoba”
Inaczej: “Widzę, że masz dzisiaj słabszy dzień. Na co masz
ochotę? Może poczytać ci książkę?”, “Jestem tutaj – jeśli chcesz, możemy się
razem pobawić”.
Niekiedy dzieci są płaczliwe i wydają się być niezadowolone
przez cały dzień. Jeśli trwa to “zbyt długo”, dorosłemu trudno jest być w pełni
cierpliwym i opanowanym. Korzystnie byłoby wtedy spróbować znaleźć przyczynę
samopoczucia dziecka i przypomnieć sobie o tym, że także ono ma prawo mieć
słabszy dzień – może czuć się bardziej zmęczone, niewyspane albo gorzej
reagować na określone warunki zewnętrzne. Może brakować mu cierpliwości i
złościć się na wszystko i wszystkich dookoła. Ono samo niestety nie wie i nie
rozumie, co się z nim właściwie dzieje.
Zamiast upominać dziecko i osądzać, warto zauważyć to, co
robi i w jaki sposób to robi, i spróbować pomóc mu odnaleźć się w kiepskim
nastroju. Czy my, dorośli, mając słabszy dzień, chcemy usłyszeć od naszych
bliskich: “Mam cię dość” albo “Przestań – wiecznie tylko narzekasz i
narzekasz”…? Spróbujmy mówić dziecku to, co sami chcielibyśmy usłyszeć w
podobnej sytuacji.
5. Zamiast sławetnego: “Oj już daj spokój – przecież to nie
boli” albo “To tylko delikatne zadrapanie, a ty płaczesz, jakby stało się coś
wielkiego”
Inaczej: “Przewróciłeś się i teraz bardzo boli cię kolano?”,
“Widzę, że się zadrapałaś i bardzo cię boli?”, “Potrzebujesz mojej pomocy?”.
Bo co to właściwie znaczy: “Przecież to nie boli”? Nie może
boleć czy nie ma prawa boleć?
Ależ mamo, tato, to boli! Mnie to boli, może ciebie by to
nie bolało, ale ja odczuwam ból! Proszę, pozwól mi czuć to, co czuję.
Jeśli chcemy, aby nasze dzieci potrafiły zaufać sobie i
swoim odczuciom dzisiaj i w dorosłości, nie możemy zaprzeczać temu, co pragną
nam zakomunikować. W przeciwnym razie zaczną tracić ze sobą kontakt, a w
podobnych sytuacjach w przyszłości nie zrozumieją przekazu płynącego z
doświadczania określonych emocji. Odetną się od swoich uczuć i nie będą umiały
ich okazywać. Nie nauczą się również zgłębiać uczuć innych.
Okazywanie empatii dziecku nie tylko uczy je empatii wobec
siebie i innych, pomaga mu również poczuć, że jego uczucia są ważne oraz że
warto szanować uczucia innych ludzi i postępować w zgodzie ze sobą i z własnymi
przekonaniami.
6. Zamiast: “Nie przesadzaj – nie ma się czego bać!” albo
“Jak można bać się takiego małego pająka? Przecież on nic ci nie zrobi”
Inaczej: “Widzę, że bardzo się przestraszyłeś. Chcesz się do
mnie przytulić?”, “Wystraszyłeś się? Rozumiem cię. Kiedyś też bałam się
pająków”.
Podobnie jak w przypadku złości czy smutku dziecko
potrzebuje zrozumienia i wsparcia również wtedy, kiedy się czegoś boi.
Oczywiście ten strach dorosłym może wydawać się nieco karykaturalny, jednak
dziecko (niezależnie od wymiaru swojego lęku) ma do niego pełne prawo. Każdy z
nas czasem się czegoś boi. Strach jest niejako wpisany w naszą naturę. To, co
przeraża dziecko, nie musi lękać rodzica i na odwrót. Ważne, by nie
bagatelizować niczyich uczuć.
Kiedy dorosły odczuwa strach, nie lubi, gdy inny dorosły to
lekceważy. Czuje się wtedy zawstydzony, zasmucony lub rozzłoszczony (bo
niezrozumiany) i w rezultacie zaczyna jeszcze bardziej się bać… Nie
zapominajmy, że dziecko odbiera świat podobnie. Jeśli nie dostaje właściwego
wsparcia, niełatwo będzie mu uporać się z trudnymi przeżyciami. Kiedy jednak
będzie dorastało w towarzystwie rodzica bądź opiekuna świadomego znaczenia i
wartości wszystkich uczuć, wyrośnie na silnego, odważnego, empatycznego i
przekonanego o własnej wartości człowieka. Czy to nie jest naszym
najważniejszym rodzicielskim marzeniem?
Magdalena Boćko-Mysiorska
Życiowo - spełniona mama i żona. Zawodowo - pedagog,
metodyk, tłumacz, wykładowca i lektor języka niemieckiego. Autorka i
współautorka podręczników, testów, programów nauczania i artykułów. Od niedawna
„mikrobadacz”. Autorka projektu "Obudź się szkoło" oraz
bliskościowego bloga: www.magdalenabockomysiorska.pl
Odwiedź stronę autorki/autora:
http://www.magdalenabockomysiorska.pl
KANGURKI
,,Turcja”
Cele:
-przybliżanie wiedzy dotyczącej Turcji w powiązaniu
z jej położeniem geograficznym, kulturą i tradycjami.
-poszerzenie wiedzy o życiu ludzi w Turcji
-zapoznanie z charakterystycznymi zabytkami, miejscami
-zapoznanie z muzyką i tańcem
-zapoznanie w wyglądem flagi
-zapoznanie z kuchnią turecką poprzez doświadczenia
kulinarne
- kształcenie umiejętności współdziałania w grupie
- budowanie poczucia wartości samego siebie
- świadomość i wyrażanie własnych potrzeb,
- wrażliwość na potrzeby innych,
- uważność słuchania i swobodnego wypowiadania się
na temat czytanych treści,
- ćwiczenia małej i dużej motoryki
Plan
tygodniowy:
poniedziałek:
- gimnastyka
- j. angielski
- 10:30- taniec (dodatkowo płatne)
- 13:00 – basen (dodatkowo płatne)
wtorek:
- zajęcia plastyczne/ zabawy z masami plastycznymi
- 12:30 – glottozabawy
- 13:15 – Judo (dodatkowo płatne)
środa:
- j. angielski
- 10:00 – piłka nożna (dodatkowo płatne)
czwartek:
- 9:30 – joga (dodatkowo płatne)
-13:45 – j. hiszpański (dodatkowo płatne)
- j. angielski
piątek:
- 9:30 lub 14:30 - zajęcia rytmiczne
-13:30 – ceramika (dodatkowo płatne)
Marta Kułaga
5 rzeczy, o których warto pamiętać rozmawiając z dzieckiem
Herta Müller pisała: „Dziesięć palców nie zamieni się w ideę”. Jest to dla mnie zdanie ukazujące przepaść pomiędzy naszymi najgłębszymi pragnieniami i tęsknotami a prozą życia, realiami i trudnościami, kiedy chcemy postępować według naszych wartości i urzeczywistniać je. Przyjemnie się czyta książki Marshalla Rosenberga, NVC wydaje się łatwe i osiągalne, lecz gdy stajemy wobec realnych sytuacji, tak trudno znaleźć drogę i te „właściwe” słowa – te, które dokładnie wyrażają naszą intencję, empatię i szacunek do drugiego człowieka – do dziecka.Chcę się podzielić swoim doświadczeniem i opisać kilka sytuacji, w których NVC rzeczywiście staje się mostem łączącym dwoje ludzi.
1. Potrzeby
Wszyscy ludzie mają takie same potrzeby. Są to między innymi: potrzeba bezpieczeństwa, wolności, przynależności, wspólnoty, uznania, zrozumienia. Próbujemy zaspokoić te potrzeby podejmując różne działania. Działania te nazywamy strategiami. Na przykład żeby zaspokoić potrzebę wypoczynku, możemy czytać książkę, pójść na spacer, iść do kina, iść spać… Strategie możemy podzielić na skuteczne, czyli te, które zaspokajają naszą potrzebę, i nieskuteczne, czyli takie, w wyniku których nasze potrzeby pozostają niezaspokojone.Uczucia informują nas, czy nasze potrzeby są zaspokojone, czy nie. W pierwszym przypadku przeżywamy przyjemne uczucia; radość, szczęście, zadowolenie. W drugim – możemy czuć smutek, żal, złość.
W NVC postrzegamy dziecko w perspektywie jego potrzeb i stwarzamy warunki do jak najpełniejszego ich zaspokajania. Nie chodzi jednak o to, aby zawsze zaspokoić wszystkie potrzeby, ale aby je nazwać, uhonorować, poczuć i wskazywać aprobowane społecznie sposoby ich zaspokajania. Takie postępowanie buduje samoświadomość dziecka i daje mu wybór bezpiecznych i skutecznych zachowań.
Przykład:
Dwaj chłopcy chcą coś opowiedzieć nauczycielce. Kłócą się, który był pierwszy i kogo nauczycielka powinna wcześniej wysłuchać.Nauczycielka mówi do nich: Widzę, że każdy z was bardzo chce mi coś opowiedzieć, a ja chciałabym was wysłuchać. Czy macie pomysł, co możemy teraz zrobić?
Karol na to: Ja chcę być pierwszy.
Nauczycielka pyta Witka, czy się na to zgadza. Chłopiec kręci głową. Nie.
Przez jakiś czas chłopcy wymyślają różne sposoby, ale nie ma między nimi zgody.
W końcu Witek mówi: W sali są dwie panie, ty możesz opowiedzieć jednej, a ja drugiej, a potem się zamienimy.
Karol zgadza się na to rozwiązanie i chłopcy zaczynają opowiadać.
Dotarcie do potrzeby wyrażenia siebie sprawiło, że chłopcy znaleźli sposób, aby tę potrzebę zaspokoić – bez konieczności rozstrzygania, kto powinien pierwszy dostać uwagę nauczycielki.
2. Empatia
Empatia to dar czasu i uwagi, bycie obecnym. To koncentracja na drugiej osobie, jej świecie i jej przeżywaniu. To słuchanie i rozumienie, bez oceniania, doradzania i osądzania. Dając empatię, budujemy kontakt z dzieckiem. Empatia nie oznacza aprobaty każdego zachowania czy też przyzwolenia np. na agresję, ale pozwala nawiązać kontakt, zbudować zaufanie. Efektem dobrej relacji może być chęć zmiany niepożądanego zachowania właśnie z troski o relację, a nie z powodu kar czy nagród. Dawanie empatii pomaga dziecku w budowaniu poczucia własnej wartości, jest dla niego komunikatem, że jest ważne, że to co przeżywa, myśli i czuje jest istotne i warto się o to troszczyć.Przykład:
Dziecko płacze zaraz po rozstaniu z rodzicami. Nauczycielka jest przy dziecku i nazywa jego emocje: Tęsknisz i chciałbyś być blisko mamy? Chcesz mieć pewność, że jak będziesz czegoś potrzebował, to pani się tobą zaopiekuje? Trochę się boisz, bo nie wiesz, jak tu będzie? Nie znasz mnie zbyt dobrze i nie wiesz, czy będę dla ciebie miła, czy ci pomogę, kiedy będziesz mnie potrzebować?Nazywając to, co przeżywa dziecko, budujemy jego samoświadomość i kontakt z emocjami. Jeżeli precyzyjnie nazwiemy jego przeżycia, dziecko poczuje się zrozumiane, zyska lepszy wgląd w swoje emocje. Poczuje się dzięki temu bezpieczne, a kontakt i zaufanie pomiędzy dzieckiem a nauczycielem/rodzicem zostaną wzmocnione.
3. Język serca
Język serca to komunikacja, która najlepiej oddaje intencje mówiącego. Często posługujemy się językiem „nawykowym”, przejmujemy wzorce językowe w procesie socjalizacji. W sytuacjach trudnych emocjonalnie, słowa same „się mówią”.W NVC ważne jest poddawanie refleksji tego, co mówimy, aby pozbyć się nawyków językowych, czyli tego, czego nie chcemy mówić, a co „samo nam się mówi”.
Przykład:
Jako dzieci mogliśmy słyszeć np. „Jak się zachowujesz? Co ludzie powiedzą?”Możemy ten komunikat rozumieć w różny sposób:
- Dostosuj się do opinii innych, nie możesz być autentyczny, kieruj się aprobatą innych.
- Ważne jest dla mnie, abyś umiał wziąć pod uwagę innych ludzi i ich zdanie, abyś umiał budować dobre relacje z innymi ludźmi.
- Chcę być postrzegany jako dobry rodzic, który potrafi właściwie wychować dziecko, tak, aby brało pod uwagę innych i ich opinię.
- „Kiedy mówisz tak głośno w autobusie, to chcę się zatroszczyć o uszy innych pasażerów. Czy mógłbyś mówić trochę ciszej?”
- „Kiedy zakładasz takie jaskrawe spodnie to cieszę się, że wyrażasz własny styl, ale obawiam się, jak będziesz się czuł, kiedy innym nie będzie się to podobać”.
4. Zamiast oceniania i obwiniania
„Źle zrobiłeś, jesteś niegrzeczny” – takie słowa nie wspierają dziecka w budowaniu pozytywnego obrazu swojej osoby, ani w kształtowaniu właściwych zachowań. Zamiast tego docieramy do potrzeby, którą dziecko chce zaspokoić tym zachowaniem i wspólnie znajdujemy sposób postępowania, który jest zarówno akceptowalny społecznie, jak i skuteczny.Przykład:
Marek i Jacek bawili się wspólnie klockami. Marek sprząta, a Jacek rysuje i nie chce posprzątać po zabawie.Marek mówi do niego: Nienawidzę cię, podrę twój rysunek i zniszczę.
Dorosły może na to zareagować: Marek chce powiedzieć coś bardzo ważnego. Widzę, że jest rozzłoszczony i myślę, że chce, abyś mu pomógł posprzątać. (Zamiast oceniać wypowiedź Marka szukamy słów, które lepiej wyrażą jego intencje).
Jacek wstaje i mówi: Ale posprzątam tylko połowę.
W świecie kar i nagród można by było ukarać Jacka za to, że nie chce sprzątać, a Marka za to, że brzydko mówi. Ale czy to przyczyni się do ich rozwoju i wyboru właściwego zachowania?
To, co robimy, sprawia, że Jacek został skonfrontowany z emocjami Marka, który potrzebował sprawiedliwości (równości), a Markowi zaoferowaliśmy alternatywny sposób wyrażenia swojej frustracji.
5. Szczerość
Szczerość to autentyczne wyrażanie siebie, swoich potrzeb i wartości w sposób nie raniący innych. Oznacza to, że mogę mówić o swoich prawdziwych przeżyciach i mam prawo powiedzieć, jeśli na coś się nie zgadzam. Sprzeciw nie jest rozumiany jako atak na drugą osobę, ale jako obrona swoich granic i swoich wartości Dajemy sobie i dzieciom prawo do wyrażania siebie, jeśli naruszane są nasze granice lub poczucie bezpieczeństwa. I dziecko i dorosły może powiedzieć „nie zgadzam się”. Otwiera to drogę do szukania zachowań i strategii, które odpowiadają wszystkim.Przykład:
Dwoje dzieci bawi się na dywanie, są w bliskim kontakcie fizycznym, popychają i poszturchują.Dorosły mówi do dzieci: Nie jestem pewna, czy dla każdego z was ta zabawa jest fajna. Trochę mnie niepokoi to, co widzę.
Jedno z dzieci odpowiada: Trochę mi nie jest dobrze.
Dorosły: To powiedz swojemu koledze, co ci nie odpowiada.
Dziecko: Trochę za mocno mnie popychasz.
Dorosły modeluje: Podoba ci się ta zabawa i lubisz taki kontakt, ale czasami jest za mocno i chcesz poprosić kolegę, aby był delikatniejszy i bardziej uważny.
Dziecko: Tak.
Dorosły: To powiedz mu to.
Dziecko, wspomagane przez dorosłego, próbuje to wyrazić swoim słowami.
Dorosły szczerze wyraził swoje odczucia dotyczące zabawy i chęć zatroszczenia się o każde z dzieci. Pokazał dziecku, jak wyrazić swoje emocje w tej sytuacji.
Po co to wszystko
Wprowadzamy zmianę na poziomie językowym i jednocześnie na poziomie perspektywy postrzegania drugiego człowieka. Dajemy sobie i innym szansę na to, by być osobą, która:- ma świadomość siebie, swoich uczuć i potrzeb,
- potrafi wyrażać prośby w sposób konkretny i pozytywny,
- wyraża siebie w sposób autentyczny i niekrzywdzący innych,
- dąży do jak najlepszego wyrażenia swoich potrzeb z uwzględnieniem potrzeb innych,
- jest odpowiedzialna za swoje działania,
- potrafi wyrazić sprzeciw, gdy naruszane są jej granice,
- jest empatyczna i potrafi budować relacje.
Szef mówi do naszego „dziecka” (w przyszłości): Czy może pani zostać po godzinach i dokończyć tę pracę?
„Dziecko”: Szybkie dokończenie jest dla mnie bardzo ważne, bo wiem jak pilny jest ten projekt. Jednocześnie mam jeszcze dwa inne zadania. Czy moglibyśmy wspólnie określić priorytety i czas wykonania tych zadań? Obawiam, że moje nadgodziny nie są rozwiązaniem tego problemu.
Wychodzimy poza spór o strategię – zgodzić się albo nie zgodzić na nadgodziny – rezygnujemy z wyboru pomiędzy uległością a buntem. Schodzimy do poziomu potrzeb i organizacji pracy. Mówimy o swoich wartościach i chęci współpracy oraz woli znalezienia bardziej kompleksowego rozwiązania. Chciałabym żyć w takim świecie.
Wychowawca
Katarzyna Zawisza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz