KANGURKI
PROJEKT
EDUKACYJNY NA MIESIĄC LISTOPAD:
,,Razem
w świat wartości – potrzeba autonomii, bycia ważnym”
Cele:
·
poznanie definicji ,,autonomia” oraz tego co oznacza bycie ,,ważnym, widzianym,
słyszanym”
• budowanie poczucia własnej
wartości i silnej tożsamości,
• nawiązywanie pozytywnych
relacji,
• dostrzeganie, rozpoznawanie i
nazywanie własnych oraz cudzych uczuć,
• konstruktywne rozwiązywanie
konfliktów
poniedziałek:
- gimnastyka
- 10:30- taniec (dodatkowo płatne)
- 13:30 – ceramika (dodatkowo płatne)
wtorek:
- 10:30 – warsztaty tkactwa (dodatkowo płatne)
-12:30 – glottozabawy
- zajęcia plastyczne/ zabawy z masami plastycznymi
środa:
- j. angielski
- 10:00 – terapia logopedyczna (dodatkowo płatne)
- 13:00 – funny judo (dodatkowo płatne)
czwartek:
- 8:30 - terapia logopedyczna (dodatkowo płatne)
- 9:35 – szczęśliwi geniusze joga inaczej (dodatkowo płatne)
- 13:00 – legorobotyka (dodatkowo płatne)
piątek:
- j.angielski
- rytmika
- 10:45 piłka nożna (dodatkowo płatne)
- 12:30 glottozabawy
Na listopad proponuję artykuł:
Poczucie własnej wartości zaczyna się… w mózgu!
Joanna Berendt i Emilia Kulpa-Nowak
Nasz mózg to pałac, w którym jest wiele różnych
komnat i korytarzy, w którym porusza się wiele osób – mieszkańcy, świta,
zaproszeni goście, służba i oni wszyscy śmiecą i sprzątają, pilnują i balują –
byśmy byli bezpieczni. A jak to się ma do poczucia własnej wartości?
W sytuacji wyzwań czy niebezpieczeństw nasz mózg
działa nawykowo i automatycznie. Przełącza się z trybu świadomego wyboru
(responsywnego) w tryb reaktywny, w którym dostępne reakcje to walka, ucieczka
czy zamrożenie.
Dlaczego to ma znaczenie? Wpływa to na dostęp do
naszych wewnętrznych zasobów, jakość relacji, które budujemy z otoczeniem, a
także na jakość naszego życia.
Gdy mamy poczucie, że jesteśmy bezpieczni, gdy
ufamy, że mamy znaczenie, a nasze zdanie jest widziane i słyszane – działamy
optymalnie. Jesteśmy wówczas jakby lepszą wersją siebie z dostępem do
uważności, kreatywności, i wielu innych zasobów z naszego wewnętrznego
potencjału.
A gdy nie jesteśmy bezpieczni? Zazwyczaj to tylko
nasze wrażenie, nasz odbiór rzeczywistości. W życiu mamy bardzo mało sytuacji,
w których goni nas tygrys lub trzęsie się ziemia – nasza codzienność obfituje
za to w sytuacje, w których myślimy, uważamy, że coś nam zagraża. Wtedy tracimy
dostęp do bogactwa naszego mózgu, wpadamy w tryb responsywny i zaczynamy „się
bronić”. Nie służy to naszym relacjom, ani poczuciu, że możemy sobie ufać i ze
mamy znaczenie.
Ćwicz zaufanie do siebie
Zachwyca nas podejście Ricka Hansona, autora
książki „Szczęśliwy mózg”, w której opisany jest proces „Przyjmowania Dobra”,
czyli gromadzenia zasobów z zakresu bezpieczeństwa, budowania więzi, realizacji
i satysfakcji, które pomagają nam tu i teraz budować szczęśliwe życie.
Możemy powiedzieć, że na jakość naszego życia
wpływa nasze doświadczenie, przeżycie i wiele innych czynników. A jednocześnie
prawdą jest też, że nasz mózg jest neuroplastyczny, czyli cały czas uczy się w
oparciu o to, czego doświadczamy. W pewnym uproszczeniu, jednak nadal oddając
sedno procesu, możemy napisać, że jeśli stale doświadczamy niepokoju, mózg skupia się na zauważaniu doświadczeń
niepokoju i prowadzi tym samym do większej liczby doświadczeń niepokoju. To
jest proces, któremu poddają się wszystkie nasze doświadczenia. Jeśli więc
chcemy więcej radości i spełnienia, potrzebujemy zauważać w naszym codziennym
życiu momenty radości i spełnienia, a wszystko po to, by mieć więcej takich
doświadczeń.
Jak to co piszemy łączy się z poczuciem
wartości? Dla nas bardzo. Poczucie
wartości to dla nas nieustający proces kontaktu ze sobą, zauważania, co dla nas
ważne, co trudne i praca z tym. To również zaufanie, że to, co wnoszę do świata
ma znaczenie, bo to wnoszę i działanie z miejsca akceptacji i zaufania do
samego siebie. Wiemy, że nie zawsze bywa to proste. A jednocześnie wiedząc, jak
wielką siłę ma nasz umysł, widzimy, jak możemy dzięki codziennym praktykom krok
po kroku budować zaufanie do siebie i poczucie bycia „ok”.
Jeśli zaczniemy gromadzić i świadomie przyglądać
się momentom, w którym możemy sobie ufać i w których mamy znaczenie (dla
siebie, świata, bliskich, w pracy) – to nasz mózg zacznie się do tego
przyzwyczajać. Zacznie myśleć, że mamy więcej takich momentów, niż sytuacji
zagrożenia. Dzięki temu nie będzie musiał trwać w trybie reakcji na zagrożenia,
a będzie mógł się skupić na pielęgnowaniu naszej sprawczości i wyboru.
Brzmi pięknie?
Praktyka przyjmowania dobra oparta na
neuroplastyczności mózgu oraz życie ideą NVC i wykorzystanie jego narzędzi, to
naszym zdaniem mieszanka, która pozwala nam żyć pełnią i korzystać z naszego
potencjału. Pozwala nam wykorzystać to, co mamy w pełni. Jednocześnie
pamiętając o tym, że nasze potrzeby podpowiadają nam, co teraz jest dla nas
ważne i co może nam pomóc być ze sobą w kontakcie.
NVC uczy nas, jak porzucić ocenianie,
interpretowanie i porównywanie naszych lub czyichś zachowań i zamiast poczucia
zagrożenia budować w sobie poczucie ważności, przynależności i bezpieczeństwa.
Proste narzędzia – odróżnianie ocen od obserwacji, uczuć od myśli i inne –
pomagają w praktyce przyjmowania dobra. Możemy łatwo zobaczyć w sobie moc i
także w działaniach innych ludzi to, że troszczą się o coś bardzo ważnego dla
siebie, nawet jeśli wcześniej interpretowaliśmy to jako atak na nas.
Np. szef, który prosi mnie, bym została dłużej w
pracy, może się martwić o firmę i prosić w ten sposób o wsparcie jego potrzeby
efektywności, sensu albo rozwoju – a nie, jak może myślałam wcześniej – „jak
zwykle dodawać mi pracy, specjalnie, bo się uwziął”. I może jest w tym
wszystkich zatroskanym człowiekiem, a tylko bezdusznym sprawcą mojego
cierpienia, przed którym muszę się bronić?
I może gdy to wszystko zobaczę, będę chciała
powiedzieć na jego prośbę „tak”, a może będę wiedziała, jak spokojnie, z
miejsca kontaktu – odmówić?
Tak właśnie działa zaufanie, a poczucie własnej
wartości świetnie ten obszar działania w życiu (asertywności, wolności,
odmawiania, byciu w zgodzie ze sobą, w relacji z inni) wspiera.
PROJEKT EDUKACYJNY NA MIESIĄC LISTOPAD:
POTRZEBA BYCIA WAŻNYM, WIDZIANYM, SŁYSZANYM,
AUTONOMII
Cele:
• Nabywanie świadomości narodowej oraz
wzbudzanie uczuć patriotycznych
• Rozbudzenie zainteresowania historią
i tradycjami swojego kraju
• Wspieranie w wyrażaniu własnych
marzeń, celów, wartości i dążeniu do ich spełnienia
• Kształtowanie zdolności do empatii
oraz umiejętności rozpoznawania i nazywania uczuć własnych i innych ludzi
• Budowanie wzajemnego zaufania,
poczucia bezpieczeństwa i wsparcia w grupie rówieśniczej
• Stwarzanie okazji sprzyjających
kształceniu komunikacji lub mówienia o sobie
• Kształcenie postaw proekologicznych
związanych z oszczędnym i racjonalnym gospodarowaniem zasobami wody
• Poznawanie sposobów radzenia sobie z
napięciami emocjonalnymi i panowania nad różnego rodzaju emocjami
• Budowanie pozytywnego obrazu własnej
osoby
PLAN TYGODNIOWY:
poniedziałek:
-
gimnastyka
-
10:30- taniec (dodatkowo płatne)
-
13:30 – ceramika (dodatkowo płatne)
wtorek:
-
10:30 warsztaty tkactwa (dodatkowo
płatne)
-
12:30 – glottozabawy
środa:
-
zajęcia plastyczne/ zabawy z masami plastycznymi
-
język angielski
-
10:00 – terapia logopedyczna (dodatkowo płatne)
-
13:00 – funny judo (dodatkowo płatne)
czwartek:
-
8:30 – terapia logopedyczna (dodatkowo płatne)
-
9:35 – szczęśliwi geniusze – joga inaczej (dodatkowo płatne)
-13:00 – legorobotyka (dodatkowo płatne)
piątek:
- 9:30 - zajęcia rytmiczne
- język angielski
-10:45 – piłka nożna (dodatkowo płatne)
- 12.30 - glottozabawy
WYCHOWAWCA: Ewa Łasak
ARTYKUŁ NA
MIESIĄC LISTOPAD
4
kroki do porozumienia
Marshall Rosenberg zauważył, że wszystko to, co robimy w życiu
służy zaspokajaniu potrzeb – czasem robimy to sami, często jednak oczekujemy od
innych, że będą zaspokajali nasze potrzeby i by to uzyskać niefortunnie wykształcaliśmy
takie mechanizmy językowe, które blokują kontakt z drugą osobą i eskalują
sytuacje konfliktowe – nauczyliśmy się nieświadomie osądzać, obwiniać, żądać i
przerzucać na innych odpowiedzialność – te strategie na zaspokajanie potrzeb
czasem działają (robimy coś dla świętego spokoju), ale częściej prowadzą do
nieporozumień, eskalacji konfliktu i w konsekwencji do niezaspokajania
potrzeb.
W sytuacji
konfliktowej, do której odnosi się NVC z reguły zachodzi
czterostopniowy proces:
1. Na początku coś
się wydarza, co interpretujemy wg swoich wyobrażeń na ten temat. „Przyszedł
z pracy i nic nie robi.” To wydaje się fakt, ale gdy mówimy „nic nie
robi” nie bierzemy pod uwagę, że ktoś może w tym czasie zastanawiać się nad
czymś, odpoczywać, itp.
2. Do tego dochodzą
silne emocje podsycane naszymi myślami na ten temat. Staramy się obarczyć drugą
osobę winą za to, jak się czujemy. „On mnie olewa. Przez niego czuję się
fatalnie.”
3. Potem formułujemy
oskarżenia pod adresem tej osoby. „Na ciebie nie można zupełnie liczyć. Ja zarobię się na śmierć a
ty będziesz dalej bezmyślnie siedział.”
4. I finalnie żądamy.
„Rusz się w końcu!”
Kiedy mamy świadomość, że w każdym konflikcie chodzi o
zaspokajanie potrzeb a nie udowodnienie kto ma rację to samo możemy wyrazić nie
eskalując sytuacji a jedynie zwracając uwagę na to, co jest dla nas ważne.
Ważne by nasz komunikat opierał się o 4 elementy, które odnoszą
się dokładnie do procesu komunikacyjnego, który miał miejsce wyżej. I tak mamy:
- Obserwacje / fakty
- Uczucia
- Potrzeby / to co jest dla nas ważne
- Prośbę
1.
Wyrażamy obserwację czyli to co widzimy, a nie to co myślimy na ten temat. „Przyszedł z pracy i siedzi na kanapie.”
2. Przyglądamy się uczuciom, które się pojawiają. Dbamy by były nasze. Nie przerzucamy odpowiedzialność za to, jak się czujemy na kogoś. „Jestem w tej sytuacji zła i niespokojna.”
3. Zastanawiamy się co jest dla nas ważne? Jaka potrzeba jest w tym momencie nie zaspokojona? „Chcę pomocy. Chcę by dostrzegł moje zmęczenie. Chcę odpocząć. Chcę byśmy wspólnie przygotowywali posiłki po pracy.”
4. Wyrażamy prośbę. Bardzo konkretną by miała szansę być spełnioną „Czy mógłbyś obrać ziemniaki na obiad?”
2. Przyglądamy się uczuciom, które się pojawiają. Dbamy by były nasze. Nie przerzucamy odpowiedzialność za to, jak się czujemy na kogoś. „Jestem w tej sytuacji zła i niespokojna.”
3. Zastanawiamy się co jest dla nas ważne? Jaka potrzeba jest w tym momencie nie zaspokojona? „Chcę pomocy. Chcę by dostrzegł moje zmęczenie. Chcę odpocząć. Chcę byśmy wspólnie przygotowywali posiłki po pracy.”
4. Wyrażamy prośbę. Bardzo konkretną by miała szansę być spełnioną „Czy mógłbyś obrać ziemniaki na obiad?”
Przyglądając się sytuacji z perspektywy potrzeb możemy również
zauważyć, że to co interpretujemy jako „przyszedł z pracy i nic nie robi” jest
być może próbą zaspokojenia ważnych potrzeb a nie wynikiem lekceważenia czy
egoizmu.
To, co wówczas powiemy może odzwierciedlić zarówno nasze
potrzeby jak i to, co jest ważne dla drugiej osoby.
1. „Siedzisz na kanapie. Pewnie odpoczywasz? Nie chce ci się nic
robić?” Fakt i ewentualne zgadywanie, co jest po drugiej stronie
zwykle jest otwierające i buduje kontakt.
2. „Ja jestem dzisiaj strasznie zmęczona.” Oboje być może czujemy się podobnie.
3. „Miałam trudny dzień w pracy i kompletnie brak mi sił na gotowanie a fajnie by było razem coś zjeść, prawda?” Zawracamy uwagę na potencjalnie wspólne potrzeby – spędzenie czasu razem, wspólny posiłek. Pytając mamy szansę dowiedzieć się jakie potrzeby są po drugiej stronie. Być może zupełnie inne niż nasze. „Jestem tak zmęczony, że marzę tylko, żeby się walnąć na kanapie i zasnąć. Jedzenie mi nie w głowie.”
4. „Zastanawiam się czy masz siłę obrać ziemniaki? Ja bym w tym czasie wstawiła mięso. A może lepszym pomysłem jest dziś zjeść poza domem po twojej drzemce?” Znając wzajemne potrzeby możemy jasno prosić. Zwykle mamy też więcej pomysłów na rozwiązanie sprawy.
2. „Ja jestem dzisiaj strasznie zmęczona.” Oboje być może czujemy się podobnie.
3. „Miałam trudny dzień w pracy i kompletnie brak mi sił na gotowanie a fajnie by było razem coś zjeść, prawda?” Zawracamy uwagę na potencjalnie wspólne potrzeby – spędzenie czasu razem, wspólny posiłek. Pytając mamy szansę dowiedzieć się jakie potrzeby są po drugiej stronie. Być może zupełnie inne niż nasze. „Jestem tak zmęczony, że marzę tylko, żeby się walnąć na kanapie i zasnąć. Jedzenie mi nie w głowie.”
4. „Zastanawiam się czy masz siłę obrać ziemniaki? Ja bym w tym czasie wstawiła mięso. A może lepszym pomysłem jest dziś zjeść poza domem po twojej drzemce?” Znając wzajemne potrzeby możemy jasno prosić. Zwykle mamy też więcej pomysłów na rozwiązanie sprawy.
Koncentrowanie się na faktach, zwracanie uwagi na uczucia i
potrzeby (zarówno swoje jak i innych) i formułowania konkretnych próśb to sposób
na pogłębianie kontaktu i wzajemnego zrozumienia.
Kolejność kroków, zawarcie wszystkich elementów nie jest tak
istotne jak nasza intencja do budowania i podtrzymywania kontaktu. Ważne by
mieć świadomość, że wszelkie interpretacje tylko eskalują naszą złość i
podsycają chęć osądzania i obwiniania, natomiast trzymanie się faktów,
wyrażanie uczuć i potrzeb jest prostą drogą do wyrażenia prośby i co za tym
idzie do bycia zrozumianym i usłyszanym.
Autor: Dominika Jasińska
na podstawie:
Marshall B. Rosenberg, Porozumienie bez przemocy. O języku serca,Wydawnictwo Jacek Santorski & CO, Warszawa 2003
Marshall B. Rosenberg, Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez przemocy, Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza, Warszawa 2008
TYGRYSKIMarshall B. Rosenberg, Porozumienie bez przemocy. O języku serca,Wydawnictwo Jacek Santorski & CO, Warszawa 2003
Marshall B. Rosenberg, Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez przemocy, Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza, Warszawa 2008
Temat:
Pada deszcz. Dbamy o zdrowie. Domowi ulubieńcy. Urządzenia w moim domu.
ZAKRES
EDUKACJI
Edukacja
społeczna:
·
Obserwowanie zmian zachodzących w
przyrodzie późną jesienią, występujących zjawisk atmosferycznych, np.
padającego deszczu
·
Dbałość o higienę poprzez:
–
codzienne mycie całego ciała
–
mycie zębów po posiłkach
–
mycie rąk, zwłaszcza po pobycie w toalecie i zabawie na świeżym powietrzu.
·
Poznawanie zasad dbania o zwierzęta
hodowane w domu; karmienie ich, wychodzenie na spacer. Nazywanie dorosłych i
młodych zwierząt.
·
Poznawanie wybranych urządzeń
gospodarstwa domowego
·
Integracja grupy rówieśniczej
Edukacja
językowa:
·
Wzbudzenie zainteresowania literaturą
dziecięcą
·
Rozwijanie umiejętności uważnego
słuchania
·
Wspomaganie rozwoju mowy
·
Rozwijanie pamięci
Edukacja
matematyczna:
·
Rozwijanie umiejętności liczenia w
zakresie 3
Edukacja
ruchowa:
·
Rozwijanie sprawności
ruchowej, koordynacji oraz spostrzegawczości
·
Ćwiczenie motoryki małej i dużej
Edukacja
muzyczna:
·
Rozwijanie poczucia rytmu i
umiejętności wokalnych
·
Rozwijanie umiejętności słuchania i
śpiewania piosenek
Edukacja
plastyczna:
·
Rozwijanie aktywności twórczej,
wyobraźni
·
Rozwijanie sprawności manualnej
(wyklejanie, kolorowanie, konstruowanie)
·
Rozwijanie wrażliwości zmysłowej
WYCHOWAWCA: ILONA MACIĄG
W tym miesiącu polecam artykuł Magdaleny
Boćko-Mysiorskiej „Jak mózg dziecka uczy się empatii?”
Coraz częściej mówi się
dzisiaj o istocie empatii w rodzicielstwie, edukacji, relacjach partnerskich i
zawodowych. Wszyscy wiemy, jak wielką wartość niesie ze sobą empatyczna
komunikacja i jak bardzo dobroczynnie wpływa ona na rozwój inteligencji oraz budowanie
autentycznych i trwałych relacji z innymi ludźmi. Jako świadomi rodzice
chcielibyśmy więc, aby nasze dzieci były empatyczne teraz i w swojej
dorosłości. Tylko czy możemy nauczyć je empatii?
Okazuję się, że tak! Naukowcy potwierdzają, że
empatię można ćwiczyć, a jej neurobiologiczne podstawy są fundamentalną wiedzą,
którą winni posiąść wszyscy dorośli towarzyszący na co dzień młodym odkrywcom.
Empatia
w relacji
Badacze rozwoju
człowieka, psychologowie, pedagodzy i terapeuci od lat definiują zjawisko empatii
i przypisują jej różne cechy. Empatia rozumiana jest jako swoista zdolność
rozumienia drugiego człowieka – jego potrzeb i emocji – oraz umiejętność
współodczuwania z nim. To gotowość na pochylenie się nad jego wartościami,
uczuciami i aktualnymi przeżyciami. Marshall B. Rosenberg mówi o niej jako o
„pełnym szacunku rozumieniu cudzych doświadczeń”.
I rzeczywiście, kiedy
decydujemy się na empatię i empatyczną komunikację z dzieckiem, wykazujemy
szczere zainteresowanie tym, czego doznaje i co odczuwa, i towarzyszymy mu w
każdej, również najtrudniejszej dlań sytuacji.
W chwili, w której
młody człowiek tryska nieopisanym entuzjazmem, jego zachwyt nie pozostaje nam
zwykle obojętny – podzielamy go i w pewnym sensie również się nim zarażamy. Gdy
maluch cierpi i doznaje bólu – sami najczęściej również czujemy dyskomfort
spowodowany jego cierpieniem. Okazujemy mu wówczas swoją troskę i zrozumienie
poprzez pochylenie się nad tym, co czuje i w jaki sposób to wyraża;
koncentrujemy na nim całą swoją uwagę. W pełni mu towarzyszymy, stając się
niejako częścią jego doświadczenia.
Wszystko to, a
przynajmniej znaczna część całego mechanizmu, ma swoje podłoże
neurobiologiczne. Można więc śmiało
uznać, że empatia „powstaje” w mózgu.
Neurobiologiczne
podstawy empatii
Neuronaukowcy sugerują,
że jest ona w dużym stopniu powiązana z działaniem grupy komórek nerwowych,
zwanych neuronami lustrzanymi. Badania wykazują bowiem, że osoby, które
uzyskują najwyższe wyniki w testach badających poziom empatii, charakteryzują
się najwyższym poziomem aktywacji obszarów mózgu, w których występują te
komórki nerwowe.
Neurony lustrzane
zostały odkryte, dość przypadkowo, w mózgu naczelnych na przełomie lat 80. i
90. przez grupę włoskich naukowców z Zakładu Neurobiologii Uniwersytetu w
Parmie. Badacze dostrzegli wówczas w mózgach obserwowanych makaków, iż w
czasie, w którym obserwują one określone różne zachowania pozostałych zwierząt,
w korze ruchowej ich mózgów aktywują się te same komórki nerwowe, które są
aktywne, kiedy małpa sama wykonuje identyczną czynność.
Po ponad dekadzie
obecność neuronów lustrzanych została potwierdzona w mózgu człowieka. Najpierw
w 2004 roku w czasopiśmie „Science” opublikowano przebieg niezwykle ciekawego
eksperymentu oraz wnioski, jakie z niego płyną. Zespół badaczy z University
College of London przy pomocy funkcjonalnego rezonansu magnetycznego analizował
reakcje ludzkiego mózgu na ból. Najpierw doświadczał go sam badany, a następnie
jego siedzący naprzeciwko partner. Dowiedziono, że w obu przypadkach na ból reagują
te same struktury mózgu.
W późniejszych latach
prowadzono badania, które potwierdziły, że neurony lustrzane (m.in. w korze
ruchowej płata czołowego) uaktywniają się zawsze wtedy, kiedy badana osoba
wykonuje określone działanie lub obserwuje, gdy robi to ktoś inny. (2)
Mimo że naukowcy nie
odkryli jeszcze wszystkich tajemnic działania tych niezwykle inteligentnych
komórek nerwowych, dowodzą oni, że neurony lustrzane odgrywają istotną rolę w
zakresie funkcjonowania wielu procesów kierujących życiem społecznym oraz są
ważnym mechanizmem powstawania reakcji empatycznej.
Można zatem uznać, że
otaczających nas ludzi poznajemy niejako za sprawą neurobiologicznego
rezonansu. Gdy przyglądamy się czynności wykonywanej przez drugiego człowieka
oraz widzimy, jak reaguje on w określonych sytuacjach, w nas samych aktywuje
się własny program neurobiologiczny. Ten sam, który prowadzi nas do wykonania
podobnych działań lub do podobnego zachowania co u osoby, którą obserwujemy.
Nawet w chwili, w której ktoś jedynie opowiada o swoim doświadczeniu, w mózgu
jego słuchacza następuje wzrost aktywności neuronów odpowiadających za podobne
lub te same przeżycia (których on sam mógłby doświadczyć).
W obliczu zebranych
informacji i wniosków płynących z licznych badań można pokusić się o
stwierdzenie, że układ neuronów lustrzanych jest podłożem wzajemnego
emocjonalnego zrozumienia. Twierdzenie, że na każdym kroku i w każdej sytuacji
rezonujemy z drugim człowiekiem, nabiera więc głębszego znaczenia.
Jak w praktyce
wykorzystać obecność neuronów lustrzanych?
By móc odpowiedzieć na
to pytanie, należy podkreślić fundamentalną kwestię: fakt istnienia neuronów
lustrzanych w mózgu każdego dziecka nie definiuje tego, że będzie ono w swoim
późniejszym życiu zawsze w takim samym stopniu przejawiało szczere, świadome i
głębokie postawy empatyczne wobec innych ludzi; że będzie potrafiło zrozumieć
ich uczucia, punkt widzenia, trudne emocje, troski, reakcje i motywy kierujące
ich zachowaniami.
Dziecko (również w
swojej dorosłości) zawsze będzie rezonowało z drugim człowiekiem, jednak poziom
tego rezonowania zależny będzie w dużej mierze (poza czynnikami genetycznymi,
na które zasadniczo nie mamy wpływu) od warunków środowiskowych, w jakich
dziecko dorasta w pierwszych latach swojego życia. Wszystko, czego doświadcza
młody mózg, ma bowiem wpływ na jego strukturę. Połączenia neuronalne i to, co
zostanie w nich zapisane jako pewnego rodzaju wzorce działania, będą
determinowały zachowania dziecka w określony sposób.
Jak wykazuje światowej
sławy badacz mózgu Joachim Bauer – neurony lustrzane rozwijają się najbardziej
intensywnie w wieku przedszkolnym i na samym początku szkolnej edukacji. Aby
wzmacniać ich funkcję i działanie, zarówno rodzice dziecka, jak i nauczyciele
winni w taki sposób organizować przestrzeń rozwoju młodych ludzi, aby była ona
możliwie najlepszym gruntem pod naturalne uczenie się empatii. (3)
Jak
mózg uczy się empatii? 5 rzeczy, o których warto pamiętać:
1.
Mózg dziecka uczy się empatii przez naśladowanie i obserwację
A zawdzięcza to swoim
niezwykle czułym systemom lustrzanym. Już od najmłodszych lat można
zaobserwować, jak bardzo sprawnie dzieci imitują pewne ruchy i zachowania
swoich rodziców i opiekunów.
Potrafią też niebywale
szybko odczytać intencje dorosłego i się do nich dostroić. Wyczuwają stany
emocjonalne rodzica i zupełnie nieświadomie się do nich dopasowują. Kiedy
dorosły jest rozdrażniony lub zestresowany, dziecko szybko wyczuwa jego nastrój
i zaczyna z nim rezonować – staje się np. podobnie zniecierpliwione czy
zaniepokojone.
Dzieci naśladują
również postawy rodziców wobec siebie i innych ludzi. Uczą się wówczas, jak
radzić sobie z trudnymi emocjami. Jak komunikować się z innymi ludźmi, jak
reagować na ich zachowania i uczucia.
Jak pisze niemiecki
neurobiolog Gerald Huther: „Dzięki lustrzanym odwzorowaniom postępowania ludzi
pełniących rolę wzorców, z reguły wzmacnianym jeszcze poprzez odpowiednie
wskazówki i wytyczne, dzieci uczą się bardzo szybko i wyjątkowo skutecznie, jak
powinny się zachowywać, aby pasować do wspólnoty, w której dorastają. Formy
zachowania wyuczone w wyniku odzwierciedlenia i naśladowania stają się
najbardziej widoczne, gdy pojawia się możliwość obserwacji dziecka w obecności
szczególnie wyrazistego wzorca. Wówczas, szczególnie u małych dzieci, widać,
jak bardzo usiłują naśladować postawę, mimikę i gestykulację podziwianego przez
siebie autorytetu”.
Warto zatem pamiętać,
że to, w jaki sposób obchodzimy się z
samym sobą oraz z innymi osobami z naszego otoczenia, jest odbierane przez
młodego człowieka jako naturalny wzór do naśladowania. Dziecko dostrzega, jak
rodzic czy nauczyciel przeżywa różne uczucia, nawet jeśli nie zostały one
wypowiedziane: czy potrafi zaopiekować się sobą i swoimi potrzebami albo czy
potrafi być czuły i wrażliwy na uczucia innych ludzi (męża, rodzeństwa,
pozostałych uczniów w szkole itd.), a następnie powiela podobne sposoby
funkcjonowania w swojej codzienności – swoim kontakcie ze sobą i z innymi
osobami. W jego mózgu bardzo szybko utrwalają się takie wzorce zachowań, jakich
uczy się od swojego otoczenia…
2.
Dziecko uczy się empatii poprzez samoświadomość
Dzieci nieustannie
poszukują w słowach, gestach i zachowaniach rodziców i nauczycieli swojego
lustrzanego odbicia. Przekonują się w ten sposób, że ktoś się nimi opiekuje,
zauważa je, uznaje za ważne. Chcą dowiedzieć się, kim są i jak oceniają je inni
ludzie.
Dlatego lustrzane
odbicie w oczach rodzica lub nauczyciela ma dla dzieci i młodzieży bardzo duże
znaczenie.
Młody człowiek nie jest
pewien, w jakim kierunku podąża droga jego osobistego rozwoju, dlatego często
odczuwa lęk i szuka w świecie dorosłych własnego odbicia – informacji o tym,
kim może zostać, w czym jest silny i jaki ma potencjał. To poszukiwanie odbywa
się w sposób nieświadomy, ale według badaczy mózgu jest ono jednym z
najważniejszych elementów w procesie „wychowania”.
„Poprzez sposób, w jaki
słowem i zachowaniem przekazujemy młodemu człowiekowi informacje o nim samym,
budujemy swego rodzaju »korytarz« otwierający mu drogę w przyszłość i mający do
pewnego stopnia moc samospełniającej się przepowiedni” – wskazuje Joachim
Bauer.
Dlatego tak ważne jest,
aby wyzbyć się wszelkich ocen i etykietowania młodych ludzi. Warto nie wyrażać
deprymujących i krytycznych komunikatów, ponieważ te – zamiast wzmacniać
poczucie własnej wartości i umiejętność empatycznego spoglądania na siebie i
innych – mogą powodować niepewność, zaburzenia osobowości, lęki i wycofanie z
życia społecznego.
Zaakceptujmy i
pokochajmy dzieci takie, jakimi są, uszanujmy ich cechy i indywidualne
predyspozycje, tak by mogły one poznać i nauczyć się siebie, uwierzyć we własną
siłę, możliwości i zadbać o budowanie trwałych relacji z innymi ludźmi.
3.
Dziecko uczy się empatii od uważnych dorosłych
Jeżeli młodzi ludzie
mogą na co dzień doświadczać pełnych uważności, wrażliwości na ich uczucia i
wszystkie emocje relacji z dorosłymi, najpewniej będą oni naturalnie wykazywali
podobne zdolności teraz i w swojej dorosłości.
Jeżeli jednak
otoczenie, w którym przebywają, okaże się zupełnie niewrażliwe na ich
emocjonalny i psychiczny rozwój, mogą mieć trudności w doświadczaniu
najprostszych nawet wyzwań codzienności, w relacjach interpersonalnych, a nawet
kłopoty zdrowotne.
Liczne badania
potwierdzają, że u dzieci, które w pierwszych latach nie zaznały empatycznej
relacji z bliskimi im osobami, ryzyko pojawienia się emocjonalnej
niestabilności będzie znacznie podwyższone, „(…) u tych zaś, które podczas
pierwszych pięciu lat często lub przez dłuższy okres czuły się opuszczone, nie
doświadczyły silnej więzi z bliskimi albo musiały radzić sobie z traumą
rozstania, większa będzie skłonność do popadania w depresję”.
Przyczyna nietrwałych
relacji z innymi leży w kwestii braku umiejętności okazywania zrozumienia wobec
sygnałów płynących z mowy ich ciała oraz nieprawidłowego reagowania na te
sygnały. Empatia to również uważność na gestykulację, mimikę i ruchy drugiego
człowieka (mówiące o jego granicach, potrzebach i pragnieniach).
Dlatego warto zadbać o
życzliwą komunikację z dziećmi na co dzień – czule odpowiadać na ich
emocjonalne potrzeby, każdorazowo pochylać się ich nad emocjami i różnymi
przeżyciami, spokojnie rozmawiać o tym, co myślą i czują, z czego może to
wynikać i jak można postąpić w podobnej sytuacji w przyszłości.
4.
Dziecko i jego mózg ćwiczy empatię w naturalnych sytuacjach komunikacyjnych
Badania pokazują, że
posiadamy zdolność do empatii i wyostrzony zmysł moralny już od pierwszych
miesięcy życia. Jako dorośli możemy wykorzystać ten fakt w codziennej praktyce
z dzieckiem. Możemy wesprzeć u niego rozwój cech społecznych – w pierwszej
kolejności rozpoznać je, następnie wzmacniać poprzez nazwanie ich oraz bycie otwartym
na ich pełną ekspresję.
Bardzo często zdarza
się tak, że kiedy małe dziecko zauważy, że inne dziecko bądź dorosły doświadczają
czegoś niemiłego (skaleczą się, przewrócą albo uderzą) – wykonuje ono zupełnie
nieświadomie jakąś czynność, która w jego mniemaniu mogłaby przynieść ulgę
cierpiącemu. Przykładowo podaje płaczącemu dziecku jakąś zabawkę do rączki albo
podchodzi do rodzica ze swoją przytulanką. W takich sytuacjach dorośli często
reagują słowami: „Jaś nie potrzebuje teraz twojej zabawki. Boli go kolano, więc
to nie pomoże” albo „Skaleczyłam się, zamiast misia przydałby mi się plaster”.
Dziecko nie rozumie takich uwag, a co więcej, zaczyna wówczas kojarzyć swoje
naturalne altruistyczne postawy z odrzuceniem.
Warto uświadomić sobie,
że małe dziecko na początku swojego życia niekoniecznie bierze pod uwagę czyjeś
potrzeby i preferencje, bo to związane jest z myśleniem abstrakcyjnym, na które
maluch nie jest jeszcze gotowy. Doceńmy jednak jego starania, wyjaśniając
perspektywę drugiej osoby i przebieg zaistniałej sytuacji. Rozmawiajmy o to, co
się wydarzyło, okażmy wdzięczność dziecku za jego formę niesienia pomocy, wyjaśnijmy,
co może czuć cierpiąca osoba, i zapytajmy wspólnie, co byłoby jej najbardziej
pomocne w określonej sytuacji. Ćwiczmy empatię na każdym kroku, w zwykłych
codziennych sytuacjach, a mózg dziecka zapisze wszelkie ważne dane i zakoduje
je długoterminowo. Później odpowiednio je przetworzy i w przyszłości wykorzysta
w bardziej zawiłych, acz w swej istocie podobnych okolicznościach.
Amerykańska pedagog,
psycholog i badaczka Alison Gopnik dowiodła, że jeśli regularnie w czasie w
trakcie naturalnych sytuacji będziemy zwracać uwagę dziecka na potrzeby i
intencje innych osób, pomagając mu je zrozumieć, dziecko zacznie stopniowo
uczyć się bardziej złożonych zachowań empatycznych i zacznie dawać wsparcie w
coraz to bardziej adekwatny sposób. Dlatego według badaczy najwłaściwszym
sposobem na rozwijanie u dzieci ogromnych zdolności altruizmu i empatii jest
założenie, że są one predysponowane do altruizmu, i wsparcie tej ważnej cechy
poprzez jej zauważanie, uszanowanie (niezależnie od sposoby, a jaki dziecko ją
okazuje) i dojrzałe przewodnictwo.
5.
Mózg dziecka ćwiczy empatię w stanie uważności i koncentracji
Istnieją niepodważalne
dowody na to, że jesteśmy w stanie ćwiczyć empatię poprzez wzmocnienie pamięci
i koncentracji – zarówno naszej, jak i naszych dzieci – poprzez medytację.
Przed kilkoma laty grupa naukowców z Uniwersytetu Wisconsin-Madison, z
neurobiologiem Richardem Davidsonem na czele, badała w Nepalu mózgi mnichów
buddyjskich, a konkretnie obszary odpowiedzialne za pamięć i koncentrację.
Medytujących badanych poddano badaniu rezonansem magnetycznym. Obraz mózgu
mnichów z początku zupełnie nie różnił się od tego u osób niepraktykujących
medytacji, jednak już po 20 minutach znacząco się zmienił. Wyraźne stało się
pobudzenie obszarów odpowiedzialnych za koncentrację oraz wyobraźnię
przestrzenną.
Medytacja to nie tylko
„cisza, bezruch i prostota”. To o wiele więcej. Medytacja to też poświęcenie
się w pełni i bez reszty skupieniu na danej czynności, myśli, dźwięku. To w
zasadzie cała lista codziennych czynności, których wykonywanie wprowadza nasz
umysł w stan wyciszenia, pełni odczuwania rzeczywistości, relaksacji, a co za
tym idzie – wzmożonej uwagi i wewnętrznego spokoju.
Umiejętność skupienia
się na jednej tylko czynności oraz autentyczne zaangażowanie są podstawą
empatii
Aby móc szczerze i
autentycznie wsłuchać się w drugiego człowieka – w jego uczucia, potrzeby i
doznania, warto umieć koncentrować swoją uwagę na werbalnym i niewerbalnym
przekazie, który płynie od osoby doznającej bólu/trudnych emocji. Wbrew pozorom
to wielka sztuka, ale można ją rozwijać poprzez ćwiczenie uważności – bycia
obecnym i świadomym bieżącej chwili (własnych myśli, uczuć oraz własnego
otoczenia bez ocen i wartościowania), medytację, relaks, jogę.
Dzieci uczą się
uważności od dorosłych i uczą się jej razem z nimi. Oznacza to, że bacznie
obserwują, w jaki sposób rodzice wykonują codzienne czynności, czy spokojnie
spożywają posiłek, z uwagą rozmawiają z innymi dorosłymi, czy potrafią słuchać
i nie przerywać w trakcie rozmowy, czy zatrzymują się w różnych sytuacjach po
to, by się czemuś dokładnie przyjrzeć; w jaki sposób reagują w sytuacjach
stresowych albo czy potrafią świadomie zwolnić w pędzie codzienności.
Wspólna kontemplowanie
codziennych czynności, zabawa uważnością poprzez wspólne ćwiczenia fizyczne,
wsłuchiwanie się w dźwięki – odkrywanie, skąd pochodzą, czego mogą dotyczyć
oraz jakie wywołują emocje – wspólna obserwacja określonego przedmiotu,
zwierzęcia, rośliny bądź zjawiska to przyjemne i naturalne sposoby na ćwiczenie
uważności i koncentracji.
To również niezwykle
cenne we współczesnym świecie aktywności, wzmacniające świadomość i wrażliwość
dziecka na samego siebie – swój umysł i ciało, odczucia, emocje, potrzeby oraz
złożoność i piękno otaczającego go świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz