PLUSZOWY MIŚ

niedziela, 30 listopada 2014

bajka

Pełna miłości i nie tylko.... niespodzianka dla mamy!


Nad rzeką, na polanie, pani Wiktoria Bóbr właśnie zabierała się do prania.
Był ciepły, pogodny dzień. Promienie słońca migotały  wesoło na tafli wody, zachęcając do zabawy.
Siostry Basia i Zuzia Bóbr wstały tego dnia w wyśmienitych humorach. Energicznie przeciągnęły się, by rozprostować futerko od czubka głowy po sam ogon.
Wyjrzały przez okno i zobaczyły pochyloną nad balią mamę.
 
- Basia, może my też dzisiaj pobawimy się nad rzeką? – zapytała wesoło Zuzia.
- Świetny pomysł, Zuzka, tylko najpierw zjedzmy śniadanie, bo tak mi w brzuchu burczy, że nie wytrzymam – odparła Basia.
 
Już po chwili małe bobry pałaszowały  w przytulnej kuchni wyśmienite śniadanie przygotowane przez mamę.. Na stole stały już bowiem przygotowane miseczki wypełnione po brzegi gałązkami osiki, wierzby i brzozy. Same bobrowe przysmaki. Bo trzeba Wam wiedzieć, że bobry uwielbiają obgryzać gałązki. Bobry nie jedzą samego drewna, lecz korę i łyko czyli warstwę między korą a drewnem.
 - Ale się moje serduszko raduje, gdy rano na stole widzę takie smakołyki przygotowane specjalnie dla nas - mrugnęła Zuzia.
- No tak, mama ciągle nam sprawia jakieś przyjemności. Może i my dla niej coś wymyślimy? Co o tym sądzisz? - Fajny pomysł - rzekła Basia – Tylko co by to miało być? Coś, co naprawdę sprawi jej radość? Hmmmmm, co by to mogło być? – zastanawiała się.
- Ha już wiem! Może zamiast bawić się nad rzeką wyplewimy za mamę ogródek? Pamiętasz, ostatnio mówiła, że bolą ją plecy i pielenie bardzo ją zmęczyło. Co ty na to?- zapytała Zuzia.
- Może być .– odparła bez przekonania Basia -Tylko skąd będziemy wiedziały jak to się dokładnie robi? – dopytywała Zuzia.
- Oj tam, oj tam!. Damy radę. A bo to raz byłyśmy w ogródku jak mama pieliła. To zupełnie proste zajęcie. A my jesteśmy niższe – czyli bliżej ziemi, więc nam to pójdzie raz dwa– dziarsko odparła Basia.
 
- No dobra! To do dzieła! – powiedziała Zuzia, po czym obydwie energicznie zabrały się za śniadanie.
Potem umyły miseczki i posprzątały resztki jedzenia. Mama zwykle prosi, by po posiłkach sprzątnęły talerze i jedzonko, a one coraz częściej o tym pamiętają. Radują się wtedy, że są samodzielne i można na nich polegać.
 
- Zuzia, a gdzie mama trzyma grabki do pielenia i rękawice ogrodowe? – zapytała Basia
- Nie mam pojęcia –  odparła siostra – Ale może w szopie? Chodź, poszukamy.
 
W szopie było bardzo ciemno, ale jak już zdecydowały się zrobić mamie niespodziankę to ciemność nie mogła ich powstrzymać. Buszowały, przesuwając różne przedmioty, a co jakiś czas słychać było, że coś upada na ziemię, a nawet jakby się tłukło. W końcu po kilku minutach wyłoniły się z szopy z triumfalnymi minami, bo oto miały w łapkach rękawice i grabie.
- No udało się – powiedziała dumnie Basia.
- Niby tak, tylko czy aby nie narobiłyśmy bałaganu przy okazji szukania? - zapytała nieco zaniepokojona Zuzia.
- Bałaganu? – zapytała Basia – my przecież szukałyśmy narzędzi do plewienia, a zresztą tam i tak był już nieporządek Zuzia bez przekonania pokiwała głową, po czym ruszyły do ogrodu.
 
Zuzia i Basia bardzo chciały sprawić mamie przyjemność. Podobał im się też pomysł niespodzianki. Pomyślały, że mama nawet nie podejrzewa, że one wcale już nie śpią, tylko plewią grządki. Uśmiechnęły się do siebie i przybiły wesoło piątkę łapkami.
- Świetny pomysł z tą niespodzianką dla mamy!- powiedziała Zuzia.
Małe bobry z entuzjazmem zabrały się do pracy: wyrywały niepotrzebne roślinki (przynajmniej tak im się wydawało), obcinały gałązki, grabiły ziemię.
Gdy skończyły, były bardzo zmęczone. Futerka miały pooklejane ziemią, łapki i pazury były strasznie brudne, nawet pomimo rękawic. Bolały je nogi i  plecy.
- Faktycznie, ta praca w ogródku, może nawet najsilniejszego bobra zmęczyć – westchnęła Basia. Jednak na myśl o tym, jak  się mama ucieszy, szybko otrząsnęła futerko i wyprostowała się.
- Zuziu, chodź, umyjemy się i potem zawołamy mamę – zaproponowała Basia
W tym samym momencie z szopy dobiegł przeraźliwy hałas. Jakby na kogoś zwaliło się mnóstwo różnych rzeczy. Słychać było jęki i głośny krzyk: - Wiktoria, pomocy!!!
To był bobrowy tata, Mieczysław, na którego mama i przyjaciele wołali „Mietku”.
Mama przybiegła ile sił w nogach. Zerknęła na umorusane ziemią córeczki, ominęła je i popędziła do szopy.
- Mietku, co ty tutaj robisz? -zapytała widząc tatę przysypanego stertą grabi, mioteł, wiader i  gałęzi zgromadzonych na zimę.
- Co ja tutaj robię? Tutaj przeszedł jakiś wicher, a może i tornado i gdy tylko otworzyłem drzwi zawartość szopy na mnie runęła.
Mama pomogła tacie wydostać się z potrzasku. Marnie wyglądał: miał wielkiego guza na głowie, skaleczoną łapkę i dużo siniaków. Tata usiadł na ławce, a obok niego usiadła i mama, z apteczką, żeby opatrzyć mu rany. Gdy jednak oboje spojrzeli na ogród – aż jęknęli.
- O nie! Nasz ogród!
- To chyba jednak było tornado!
Zniknęły zioła: bazylia, oregano, rozmaryn, mięta, melisa i  rukola. Krzewy, pani Wiktorii straciły połowę gałązek, a kwiatki, które przed tygodniem posadziła, zostały zagrabione i zrównane z ziemią.
Ogród wyglądał jak pobojowisko.
- Co się tutaj stało? –zapytał tata
- Nie mam pojęcia, cały ranek byłam nad rzeką i prałam – powiedziała mama.
- Dziewczynki, czy wy coś o tym wiecie? - zapytali rodzice.
 
Basia i Zuzia już od kilku chwil stały skulone w kącie koło szopy. Łapki im się trzęsły, głowy miały pochylone, a z nosków kapały na ziemię łzy.
Gdy rodzice zapytali je, co się stało, obie nie wytrzymały i wybuchły głośnym płaczem.
To zupełnie zaskoczyło rodziców. Ze zdziwienia otworzyli oczy, po czym podeszli do dziewczynek i przykucnęli przy nich. Pan Mietek kucał powoli, bo bolały go plecy i łapki.
Tata wziął na kolana Zuzię, a mama - Basię. Mocno je przytulili.
- Dziewczynki, coś mi się widzi, że tu zdarzyło się coś naprawdę ważnego. Chcemy z tatą o tym z wami porozmawiać. – powiedziała mama głaszcząc córki po główkach.
- Powiedzcie nam proszę, co się stało.. Najpierw szopa, potem ogród a teraz wy płaczące… – powiedział tata.
Na to Zuzia i Basia zaczęły płakać jeszcze głośniej.
 
Siedzieli tak chwilę, po czym Zuzia zaczęła mówić chlipiąc i pociągając nosem: - To przez śniadanko, przez te pyszne gałązki, co nam mama zrobiła.
Rodzice jeszcze bardziej się zadziwili . - No nie! Już zupełnie nic nie rozumiem! – pomyślał tata bóbr. – Zuziu, opowiedz, proszę o wszystkim po kolei, bo jakoś mi się w głowie wszystko plącze.
 Zuzia z Basią opowiedziały o tym, jak się ucieszyły z pysznego śniadanka, o tym, jak chciały sprawić mamie niespodziankę i przyjemność, o tym jak pomimo ciemności udało im się szczęśliwie znaleźć rękawice i grabie, i o tym jak potem dzielnie i bez wytchnienia pieliły ogród.
 
Rodzice po wysłuchaniu całej historii mieli ochotę wybuchnąć śmiechem. Powstrzymali się jednak, nie chcąc zawstydzać córek. Nadal byli też trochę źli za bałagan w szopie i katastrofę w ogrodzie.
Tata Bóbr podrapał się po głowie  – To Ci dopiero historia. Kto by pomyślał? A wszystko przez pyszne gałązki na śniadanko – powiedział pan Mietek i puścił do mamy oko.
 
- Jesteście na nas źli? – zapytała Zuzia
Pani Wiktoria wzięła głęboki wdech, potem drugi i powiedziała: - Gdy usłyszałam jak bardzo ucieszyło was moje śniadanie i jak chciałyście mi zrobić  przyjemność, wzruszyłam się.
Uwielbiam niespodzianki, a i pomoc domowników jest dla mnie ważna. Chcę, byśmy wspólnie dbali o dom, ogród i nasze rzeczy. Smutno mi, gdy wizę guza taty, a także, gdy patrzę na zniszczenia w ogrodzie. Rozumiem jednak, że bardzo się starałyście  i napracowałyście naprawdę ciężko. Dziewczynki kiwały głowami, a tata dodał: - Mi też jest trochę smutno i jestem obolały, ale, tak jak mama powiedziała, ucieszyło mnie, ze chciałyście nam pomóc  w ogrodzie i zrobić niespodziankę mamie. I tylko tak się zastanawiam, jak moglibyśmy w przyszłości uniknąć takich nieporozumień? Nie unikając jednak niespodzianek i przyjemności? -zapytał uśmiechając się tata
- Ja wiem! - powiedziała Zuzia – nim zrobimy coś, czego nigdy same nie robiłyśmy, spytamy, choćby w tajemnicy, drugiego rodzica, co o tym sądzi.
- Świetny pomysł – powiedziała mama. A co powiecie jeszcze na to, byśmy więcej razem pracowali w domu i w ogrodzie,  żebyście mogły się nowych rzeczy  uczyć? - zaproponowała mama
-Tak! – krzyknęły obie dziewczynki, a Basia dodała – To może na początek razem  na nowo posadzimy kwiatki i zioła?
- Podoba mi się ten plan – powiedział tata,  a dziewczynki krzyknęły „Hurra!”. Po ich smutku nie było już śladu. Rodzice długo jeszcze historię z ogrodem i szopą opowiadali znajomym i przyjaciołom, śmiejąc się do rozpuku. 

 
Pytania do rozmowy z dziećmi:
  • Jak sądzisz, jak się poczuły Zuzia i Basia, gdy zobaczyły na stole w kuchni pyszne śniadanko?
  • Czy lubisz dostawać niespodzianki?
  • Dlaczego, twoim zdaniem, niespodzianki od bliskich zazwyczaj sprawiają nam przyjemność?
  • Jak mogły się poczuć Zuzia i Basia, gdy zobaczyły reakcję mamy i taty na bałagan w szopie i „posprzątany” ogród?
  • Co poczuli rodzice dziewczynek, gdy zobaczyli szopę i ogród?
  • A co poczuli, gdy córeczki opowiedziały im całą historię?
  • A jaką Ty mógłbyś zrobić niespodziankę swojej mamie, tacie lub rodzeństwu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz