Dzieci uczą się przez doświadczanie. Nie przez to, co im pokażemy!
To naturalny instynkt większości rodziców, jednak granica między prowadzeniem dziecka w taki sposób, by rozwijało swoją tożsamość, a nadopiekuńczością jest niezwykle cienka. Dzieci muszą nakreślić własne ścieżki, co oznacza również, że będą popełniały błędy.
Wiele błędów, które bez wątpienia są cenną lekcją życia dla dziecka, będzie powtarzanych. Dlatego słowa rodzica, że dziecko “będzie mieć nauczkę na przyszłość i już tak nie zrobi” są zbędne – dziecko nie bierze tych słów do siebie i za jakiś czas znów popełni taki “błąd”. Dzieciństwo to czas, w którym trzeba odkrywać i eksperymentować. To najprostszy sposób, by uczyć się o świecie, o tym, co jest bezpieczne, a co nie. Oczywiście, warto dać dzieciom czas, aby zrozumiały pewne rzeczy. Nie od razu będzie dla nich oczywiste, by kwadratowy klocek włożyć do kwadratowego otworu w sorterze, albo to, że nie każde dziecko chce się podzielić swoją zabawką w piaskownicy. Rodzice są obok, ale w którym momencie powinni wkroczyć i pokazać dziecku, do którego otworu ma włożyć klocek? Kiedy jest właściwy czas, aby interweniować?
Niezależna nauka
Ostatnie badania przeprowadzone przez psycholog Elizabeth Bonawitz, pokazują, że niezależna nauka jest bardziej korzystna dla dzieci niż ta ukierunkowana, z instrukcją działania (czyli wskazywaniem przez rodzica, co dziecko ma robić). W ramach badania grupa dzieci otrzymała nową zabawkę. Dzieci, które mogły poznać zabawkę na własną rękę, były znacznie bardziej zaangażowane w zabawę niż te, którym pokazano, co mogą z nią robić. Dzieci z pierwszej grupy dłużej bawiły się zabawką, próbowały wielu sposobów zabawy, a nawet odkrywały nieoczywiste funkcje zabawki.
Ukierunkowując dziecko na konkretne działanie rodzice robią to w dobrej wierze, wydaje im się, że pomagają dziecku. W rzeczywistości taka “pomoc” ma odwrotny skutek. Przez dawanie gotowych odpowiedzi ryzykujemy ograniczenie zdolności dziecka do samodzielnego i twórczego myślenia. Z kolei zachęcając dzieci do angażowania się w rozpracowywanie zabawki, próbowania nowych rozwiązań i eksperymentowania z zabawkami wspieramy ich niezależność. Nie oznacza to, że nigdy nie można pomagać dzieciom – bezpieczeństwo i zdrowie mają pierwszeństwo, ale nie należy otaczać maluchów szklaną kulą.
Pozwólmy dzieciom, w miarę możliwości, robić rzeczy dla siebie, nawet jeśli to oznacza, że wyjdą w niedopasowanym kolorystycznie stroju czy zjedzą kanapki z, według rodzica, niejadalnym nadzieniem.
Dbanie o niezależność dziecka jest wyzwaniem dla każdego dorosłego. Dzieci potrzebują miejsca na rozwój, a najbardziej właściwym jest dom i otoczenie rodziców. Z czasem, obserwując samodzielne dokonania dziecka, będziemy z niego naprawdę dumni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz