PLUSZOWY MIŚ

poniedziałek, 8 maja 2017

Plan Tygodniowy 08-12.04

TYGRYSKI

Temat tygodnia: MALI ARTYŚCI
Cele:
·       budowanie wypowiedzi kilku zdaniowych,

·       rozumienie, ze dorośli wykonują różne zawody,


·       doskonalenie  umiejętności tworzenia zbiorów przedmiotów według cechy, koloru, kształtu i przeznaczenia,

·       koncentrowanie się na wykonywanych zadaniach,


·       posługiwanie się rekwizytami podczas zabawy w teatr,

·       rozwijanie umiejętności modulowania głosu,


·       doskonalenie pamięci muzycznej,

·       śpiew piosenek,


·       przedstawianie ruchem, mimiką i gestem treści piosenki,

·       kształcenie wyobraźni,


·       ćwiczenie motoryki małej i dużej.



Poniedziałek –       taniec, praca plastyczna  „Moja serwetka”, 
Wtorek  -    język angielski, 
Środa  -                   język angielski , „Moja rzeźba” –praca z masy solnej,
Czwartek-               język angielski,
Piątek –                  język angielski , rytmika


Wychowawca :   Barbara Cymerman

W tym tygodniu zachęcam Państwa do przeczytania artykułu
Moniki  Koziatek „Świadome rodzicielstwo – zrozumieć swoją przeszłość,

żeby budować dojrzałą relację z dzieckiem”


Kurczowe trzymanie się przeszłości nie pozwala na budowanie szczęśliwego „tu i teraz”, a nieustanne powracanie do tego, co było, utrudnia ruszenie z miejsca. Współczesna psychologia rozwojowa podkreśla, że sposób, w jaki rodzic interpretuje doświadczenia z wczesnych lat swojego życia, silnie przekłada się na kształtowanie się bezpiecznego stylu przywiązania u dziecka.
Rodzicu, rozwijaj się!
Rola rodzica polega na wspieraniu dziecka, a nie przechodzeniu za niego jego drogi życiowej. Chodzi o towarzyszenie i dorosłe przewodnictwo zamiast podejmowania wyborów za dziecko. Dzieci bazujące na bezpiecznej więzi z rodzicami posiadają większe zasoby wewnętrznej siły, a także lepiej radzą sobie z wyzwaniami. Budowanie takiej relacji wymaga od opiekuna gotowości do własnego rozwoju i lepszego poznania siebie. Autorefleksja pozwala nie tylko uporządkować własną (rodzicielską) historię, ale również wzmocnić/poprawić relację z dzieckiem.
„Dzięki refleksji nad doświadczeniami z przeszłości, jesteśmy w stanie zrozumieć własne życie. Co dobrego może z tego wynikać, skoro i tak nie jesteśmy w stanie odwrócić biegu wydarzeń? Pogłębianie samorozumienia przemienia nas, pozwala lepiej zrozumieć innych, umożliwia podejmowanie świadomych działań, a także otwiera umysł na nowe doświadczenia. Zmiany, które przychodzą wraz z pogłębionym samorozumieniem, pozwalają przyjąć taki sposób bycia i komunikowania się z dzieckiem, który sprzyja bezpiecznemu stylowi przywiązania”.

Potrzeba zatem odwagi, aby wejrzeć w siebie, poznać własne potrzeby i zaakceptować to, czego nie da się zmienić. To, jaki rodzaj więzi z dzieckiem stworzy rodzic (opiekun), zdeterminowane jest stopniem zrozumienia przez niego własnego życia i zintegrowania wczesnych doświadczeń życiowych. Istotnym elementem budowania porozumienia z dzieckiem jest sposób komunikacji. Dzięki jej dostrojeniu ma ono poczucie bycia zrozumianym, a rodzic może się jeszcze bardziej na dziecko otworzyć. Inwestycja rodzica w rozwijanie umiejętności komunikacyjnych wydaje się być pierwszym krokiem do budowania więzi. Odzwierciedlanie własnych przeżyć i uwzględnianie perspektywy dziecka sprawiają, że rodzinna komunikacja zyskuje głębszy sens.
Świadome rodzicielstwo
W jaki sposób doświadczenia z dzieciństwa wpływają na to, jakimi jesteśmy rodzicami? Czy dzięki autorefleksji można przezwyciężyć ograniczenia własnej przeszłości? Jak nauka wyjaśnia złożone relacje między rodzicami i dziećmi?

Komunikacja jako fundament relacji z dzieckiem

W relacji rodzic–dziecko szczególne miejsce zajmuje komunikacja integrująca. Zakłada ona:

bycie rodzicem uważnym, który ma świadomość własnych odczuć i potrafi dostroić się do umysłu dziecka, przy tym pozwala zrozumieć dziecku jego własne przeżycia,
poszanowanie godności i wyjątkowości dziecka,
otwartość na dziecięce przeżycia i punkt widzenia (empatię).
Rodzic, który praktykuje komunikację integrującą, z szacunkiem wyraża swoje reakcje, a także otwarcie dzieli się komunikatami i przyjmuje je od dziecka.

„Gdy dostrajamy się do dzieci, rozpoczynamy proces, w którym dochodzi do integracji podstawowych elementów naszych umysłów. To połączenie pozwala (…) poczuć, iż naprawdę przebywamy (…) z dzieckiem. Komunikacja integrująca jest ważna na każdym etapie relacji. Połączenie to daje dziecku poczucie bezpieczeństwa oraz wspiera je w jego własnym procesie odkrywania emocji i poznawania otaczającego go świata”.

Zmiana jest możliwa!

Autorzy książki „Świadome rodzicielstwo” podkreślają, że zmiana stylu przywiązania u dziecka jest możliwa. Balast w postaci ciężkich doświadczeń z przeszłości można zminimalizować poprzez dostarczanie dziecku doświadczeń, które pozwolą wykształcić bezpieczny styl przywiązania. Sprzyja temu np. spójna komunikacja, elastyczne reagowanie na potrzeby dziecka, a także budowanie emocjonalnego porozumienia. Jak piszą autorzy książki „(…) nie trzeba mieć wspaniałych rodziców, by samemu być dobrym rodzicem dla swoich dzieci”. Nawet przykre doświadczenia z dzieciństwa nie determinują w pełni tego, jakimi będziemy rodzicami. Ważną kwestią jest jednak refleksja i odpowiednie nadanie znaczenia przeszłości, aby otworzyć się na to, co nowe. Na każdym etapie rodzicielskiej drogi można zacząć wzmacniać relację z dzieckiem i rozwijać przywiązanie.

Integracja to kluczowy warunek spójnego życia

“Integracja różnych aspektów doświadczeń to esencja spójnego życia. Zintegrowanie doznań fizycznych, emocji i historii życiowych pełni kluczową rolę w rozwoju psychowzroczności i uważności. Głębsza samoświadomość pozwala budować poczucie więzi z samym sobą i swoimi dziećmi w miarę jak łączymy teraźniejszość z przeszłością i stajemy się aktywnymi aktorami własnej opowieści życiowej”.

Emocje, zdaniem D. J. Siegela i M. Hartzell, pozwalają na tworzenie prawdziwych więzi. Świadomość własnej emocjonalności pozwala na budowanie lepszych relacji z innymi. Ponadto emocjonalne dostrojenie z dziećmi buduje bezpośredni kontakt z nimi. Umiejętność odczytywania przez rodzica aspektów komunikacji dziecięcej (np. ton głosu, wyraz twarzy, kontakt wzrokowy, a także czas i intensywność reakcji) pozwala budować prawdziwą bliskość i zrozumienie. Ważne jest jednak, aby rodzic (opiekun) miał świadomość dziecięcej komunikacji i jednocześnie świadomość siebie. Kontakt z samym sobą, w tym dotarcie do własnych potrzeb, uczuć, motywów, stanowi podstawę budowania emocjonalnego porozumienia z dzieckiem. (Rodzic, który jest „oddalony” od własnych potrzeb, będzie miał trudność w odkrywaniu potrzeb swojego dziecka). Wewnętrzna spójność opiekuna, w tym integracja wczesnych doświadczeń życiowych oraz stosowanie komunikacji dostrojonej do dziecka, pozwala budować prawdziwe porozumienie.

Jak świadomie budować relacje rodzic–dziecko wg D. J. Siegela i M. Hartzell?

Stawiać na bycie uważnym rodzicem, co przekłada się na szanowanie indywidualności dziecka i akceptowanie go dokładnie takim, jakie jest. Dzieci uczą się o sobie dzięki komunikacji z rodzicami. Bycie obecnym opiekunem to świadome zachowanie, które bierze pod uwagę dobro emocjonalne dziecka.
Czerpać z doświadczenia, jakim jest bycie rodzicem. Interakcje z dziećmi generują wiele wyzwań, które pozwalają na nieustanną naukę o sobie i o świecie.
Uczyć się elastyczności reagowania i praktykować ją. Stanowi to podstawę dojrzałości emocjonalnej oraz budowania relacji opartych na współczuciu. Dzięki elastyczności reakcji możliwe staje się powściągnięcie niektórych emocji i wzięcie pod uwagę perspektywy dziecka, a w konsekwencji reagowanie w przemyślany sposób (nie odruchowy).
Doceniać drobne radości, które przydarzają się każdego dnia. Zwalniać tempo, aby cieszyć się ze wspólnego przebywania i z robienia razem rozmaitych rzeczy. Czerpać radość z przebywania z dzieckiem.

Artykuł powstał na podstawie książki „Świadome rodzicielstwo” D. J. Siegel, M. Hartzell. Wszystkie cytaty pochodzą z tej publikacji.

KANGURKI

Temat tygodnia: ,, Ktoś nam niebo pomalował. Witaj, tęczo kolorowa!
Cele:
• Kształtowanie szacunku dla przyrody w jej naturalnej formie.
• Tworzenie dzieciom warunków do odbierania świata wszystkimi zmysłami.
• Budzenie zainteresowania ciekawymi zjawiskami pogody.
• Uwrażliwianie na piękno otaczającego świata.

Zajęcia w tym tygodniu:
Poniedziałek:
- 10: 30 – zajęcia ceramiczne – ,,Sowa”
- 11:15 – taniec ( dodatkowo płatne)
Wtorek:
- 9:30 – logopedia (indywidualnie, dodatkowo płatne)
- 12:30 - judo (dodatkowo płatne)
Środa:
- j. angielski w ciągu dnia metodą immersji
-10:30 - piłka nożna (dodatkowo płatne)
- 13:30 – terapia pedagogiczna (indywidualnie)
Czwartek:
- j. angielski w ciągu dnia metodą immersji
- 9:45 – joga (dodatkowo płatne)
- 12:30 – zajęcia plastyczne „Tęcza” – wydzieranka z kolorowego papieru
Piątek:
- 10:00 - rytmika
- j. angielski w ciągu dnia metodą immersji
- wyjazd na basen

Wychowawca : Katarzyna Zawisza
W tym tygodniu zachęcam do przeczytania artykułu:
Ewelina Adamczyk
Niegrzeczne dziecko, czyli jakie?
Chyba najbardziej popularnymi etykietami są określenia o „grzecznym” i „niegrzecznym” dziecku.
W jednym z przedszkoli przeprowadzono kiedyś eksperyment. Zapytano w nim dzieci: “jaki jesteś?”. Większość maluchów ograniczała się głównie do stwierdzenia: “jestem grzeczny" albo przeciwnie: “jestem niegrzeczny”. Można się zastanawiać, czy dzieci nie znały innych określeń, które mogłyby je opisać, czy też powtarzały to, co najczęściej słyszały.
Co właściwie oznacza ten termin, ta etykietka? Niegrzeczne, czyli takie, które nie zachowuje się tak, jak chcą tego dorośli? Tzn.:
  • nadal chce się bawić, kiedy pani prosi o pozbieranie zabawek, bo pora na drugie śniadanie,
  • płacze i nie przestaje, bo ktoś inny wyrwał mu zabawkę,
  • rozlało trzeci raz w tym dniu wodę,
  • nie chce założyć czerwonego sweterka,
  • nie mówi sąsiadce dzień dobry,
  • uderzyło siostrę,
  • nie chce otworzyć buzi i pokazać gardła u lekarza,
  • nie chce zjeść u babci rosołu w niedzielę,
  • biega i piszczy w parku.

Czego właściwie oczekujemy, kiedy mówimy do dziecka: „Bądź grzeczny”?

Czy codziennie to zdanie oznacza to samo? A może są okoliczności, kiedy mamy więcej luzu, bo w domu są goście lub jesteśmy na pikniku i można zjeść loda, nie martwiąc się czekoladową plamą na bluzce? Czy umiemy zdefiniować grzeczność? Czy jest łatwa do opisania? Czy każdego dnia zależy od tych samych czynników?
Wielu rodziców już zdaje sobie sprawę z tego, że wychowanie autorytarne przynosi skutki odwrotne do zamierzonych i nie poprawia jakości relacji w rodzinie. Niestety często na przeciwległym biegunie dostrzegają jedynie bezstresowe wychowanie, które także dalekie jest od równowagi i poczucia bezpieczeństwa zarówno dzieci, jak i rodziców. W tym rodzicielskim rozdarciu, bo czasem trudno znaleźć dla siebie właściwą drogę, wciąż pozostaje żywe marzenie o dziecku „grzecznym”, a więc posłusznym, uległym, zgodnym, cichym… Wielu więc nadal posługuje się owymi przymiotnikami, okazując akceptację lub dezaprobatę.

Co dziecko słyszy w zdaniu „Bądź grzeczny”?

Może przekonanie, że skoro mama ciągle o tym przypomina, to znaczy, że ono jest zazwyczaj niegrzeczne.
A co rozumie? Komunikat „jesteś grzeczny” oznacza dla dziecka tyle, że akurat w tym momencie udało mu się dopasować do oczekiwań rodziców, dziadków, pani przedszkolanki. Nie rozumie, co jest dobre lub złe i dlaczego, ale poznaje reakcje opiekunów. A ponieważ te osoby są dla dziecka najważniejsze, szczególnie rodzice, jest ono w stanie poświęcić swoją integralność, naturalność, spontaniczność, autentyczność przeżywania wszystkich emocji, by zyskać poczucie bycia kochanym i akceptowanym.
Etykieta „grzeczny”/„niegrzeczny” zyskuje na znaczeniu, bowiem towarzyszą jej emocje dorosłych, którzy przywiązują do niej duże znaczenie. Liczą, że dziecko, które je słyszy, przyswoi sobie kanon obowiązujących społecznie norm i dostosuje się do nich. Zatem etykietka ma spełniać rolę wychowawczą i robi to, ale niestety bardzo powierzchownie. Rodzice, choć chcą swoje dzieci wychować jak najlepiej, nie zawsze są gotowi wyjaśniać im, dlaczego zachowanie, które określili jako grzeczne/niegrzeczne, im się podoba/nie podoba. Nie zawsze rozmawiają o tym, na czym im zależy, czego chcą dla swoich i innych dzieci, co i dlaczego ich złości. Upraszczają sobie to zadanie, stosując od dawna powszechnie funkcjonujący mechanizm. Bywa jednak, że wypowiadane komunikaty są po prostu puste, nieprecyzyjne, czasem nieprawdziwe. Nie służą budowaniu z dzieckiem głębszej relacji.

Na czym właściwie zależy dorosłym, kiedy oczekują od dzieci, by były grzeczne?

Pierwszą potrzebą, która daje znać o sobie, jest potrzeba łatwości – rodzice, dziadkowie, przedszkolanki, nauczyciele chcą, by to, co proponują dzieciom, przebiegało bez zakłóceń. Tęsknimy za spokojem, harmonią, porządkiem, współpracą…
Nie może się to jednak odbywać kosztem dziecka – jego uczuć i potrzeb, bo koszty te ponosi ono przez całe swoje życie. Oczekiwanie dorosłych, by były grzeczne, powoduje, że brakuje mu odwagi i samodzielności. To maluchy, które nie chcą poznawać otaczającego je świata, nie eksperymentują, nie doświadczają, a jedynie podążają za dorosłymi i wykonują ich polecenia.

Z takich dzieci często wyrastają dorośli, którzy:

  • nie potrafią rozwinąć skrzydeł,
  • wycofują się z podejmowania wyzwań,
  • nie nawiązują bliskich relacji,
  • mają zaniżone poczucie własnej wartości,
  • są zagubieni w swoich wyborach,
  • nie potrafią wyrażać swojego zdania,
  • nie wiedzą, czego chcą.

Tymczasem by uwolnić siebie i dziecko od tych etykiet, wystarczy dostrzec, że ono:

  • właśnie kończy budowanie garażu i jest tym pochłonięte – przeżywa fascynację i ekscytację; potrzeba zabawy jest silniejsza od potrzeby jedzenia,
  • płaczem okazuje emocje – jest smutne i rozżalone, pragnie, by ktoś się o nie zatroszczył, pomógł znaleźć rozwiązanie, gdy inne dziecko zabrało mu zabawkę, bo samo tego nie umie,
  • wciąż ćwiczy swoją sprawność, rozwija motorykę; a może nalewanie wody to również ciekawa zabawa poznawcza – ile się zmieści w tym kubku?
  • chce mieć prawo do decydowania – może nie cierpi czerwonego koloru, a może sweterek „gryzie”, a może najlepiej czuje się w swojej bluzie z kapturem – może warto zapytać,
  • uczy się relacji z obcymi, najbezpieczniej czuje się wśród domowników, powiedzenie dzień dobry sąsiadce jest dla niego dużym wyzwaniem, potrzebuje, by uszanować jego tempo rozwoju i brak gotowości na taki kontakt,
  • uczy się regulacji emocji – być może usłyszało odmowę, a chciało się bawić z siostrą,
  • jest przerażone i niepewne, boi się, bo nie wie, czy zaglądanie do gardła przez obcego człowieka nie jest bolesne, potrzebuje zrozumienia i wsparcia,
  • jednym rosół smakuje, nawet z pietruszką, innym nie – chce mieć prawo do własnych upodobań, do wyboru, do decydowania,
  • tryska energią, jest zdrowe i spontaniczne, zaspokaja potrzebę ruchu, zabawy, ekspresji.

Czy te dzieci nadal są niegrzeczne?

Możemy zwrócić uwagę dziecku tak, by nie używać tych brzemiennych w skutki epitetów, jasno i konkretnie mówiąc mu, co ma zrobić, o co nam chodzi, na co się zgadzamy, a na co nie. Przecież to, co dla dorosłego jest oczywiste, dla dziecka takie być nie musi.
Kiedy idziemy do teatru możemy powiedzieć:
„Zależy mi na tym, żeby wszyscy widzowie mogli w spokoju obejrzeć przedstawienie, dlatego nie będziemy rozmawiali, albo wyłącznie szeptem, ani też nie będziemy jedli, bo to może przeszkadzać. Będzie na to przerwa”.
A kiedy idziemy do babci:
„Po skończonej zabawie chcę, żebyś włożył zabawki do pudełka. Chciałabym, żeby nie musiała robić tego babcia. Jeśli będziesz potrzebować pomocy, to mi o tym powiedz”.
Warto się też zastanowić, czy sami potrafimy sprostać wymaganiom, które stawiamy dzieciom. Czy my, dorośli, zawsze jesteśmy „grzeczni”? Owszem, nie bijemy kolegów, przyjmujemy leki bez grymaszenia albo wychodzimy z domu, nawet jeśli nie przepadamy za naszą pracą. Czy na pewno jednak zawsze jeździmy z dozwoloną prędkością, zawsze wywiązujemy się z podjętych zobowiązań, natychmiast przerywamy oglądanie filmu nawet w najbardziej ekscytującym momencie, bo obiad stygnie? Nigdy nie mamy gorszego samopoczucia, humoru, spadku energii życiowej?
Dobrze znamy normy postępowania, zasady panujące w rozmaitych miejscach, a mimo to zdarza się nam bardziej lub mniej świadomie wybrać drogę na skróty. Podejmujemy decyzje, które dyktują emocje, a nie rozsądek. My, dorośli, dojrzali, odpowiedzialni ludzie z dużo większym bagażem doświadczeń niż dziecko, które jeszcze nie potrafi w pełni panować nad swoimi emocjami, nie zawsze umie rozpoznać sytuację i dostosować do niej swoje zachowanie, a przede wszystkim nie jest w stanie sprostać niewypowiedzianym oczekiwaniom dorosłych…
Może warto być bardziej uważnym na to, co robi dziecko, i zastanowić się, dlaczego to robi.
Może warto poświęcić czas na formułowanie jasnych i zrozumiałych dla niego przekazów.
Może warto się zastanowić, o co mi – rodzicowi – właściwie chodzi, kiedy określam moje
dziecko w ten sposób.
Może warto uwierzyć w jego dobroć i pozytywne intencje.

ŻYRAFKI
Ogólne cele dydaktyczno-wychowawcze:
Kształcenie umiejętności uważnego słuchania utworów literackich.
Propagowanie postawy pro ekologicznej.
Poznawanie pojęć związanych z ekologią: recykling, segregacja śmieci, środowisko przyrodnicze, fauna, flora.
Kształtowanie umiejętności porównywania długości; operowania pojęciami: najkrótszy, najdłuższy.
Kształtowanie umiejętności globalnego czytania wyrazów: ekologia; fauna, flora, godło, flaga.
Zachęcanie do codziennego spożywania mleka i przetworów mlecznych przełamywanie niechęci.
Rozwijanie percepcji wzrokowej na materiale symbolicznym.
Rozwijanie sprawności grafomotorycznej ręki wiodącej.
Rozwijanie umiejętności właściwego reagowania na przegraną, znoszenie porażek.
Wdrażanie do właściwego zachowania się przy stole i używania zwrotów proszę, dziękuję.
Rozbudzanie zainteresowania mniej znanymi zawodami: piekarz, młynarz.
Rozbudzanie zainteresowania historią techniki.
Zachęcanie do codziennych spacerów i zabaw na świeżym powietrzu.
Doskonalenie percepcji słuchowej – wyróżnianie głosek w wyrazach i kolejne ich nazywanie.
Doskonalenie percepcji wzrokowej podczas układania według wzoru i wskazywania takich samych znaków i symboli.
Rozwijanie myślenia przyczynowo-skutkowego – ustalanie kolejności zdarzeń i porządkowanie obrazków w historyjkach obrazkowych.
Doskonalenie umiejętności dodawania i odejmowania.
Posługiwanie się liczbami dla zaznaczania liczby elementów w zbiorze.


Zajęcia w tym tygodniu :

Poniedziałek:
11:15 Taniec (dodatkowo płatne)
Ceramika

Wtorek:
9:30 Logopeda (indywidualnie, dodatkowo płatne)
Język angielski
13:30 Judo (dodatkowo płatne)

Środa:
10:30 Piłka nożna (dodatkowo płatne)
Zajęcia plastyczne
13:30 Terapia pedagogiczna (indywidualnie)

Czwartek:
9:45 Joga (dodatkowo płatne)
Język angielski
Piątek :
Zajęcia basenowe
wyjazd ok godziny 12:00
 Język angielski

Wychowawca Miriam Szymczyk



Ewelina Adamczyk
Nie ma dzieci z natury złych i złośliwych!


Nasze życie utkane jest z relacji. Tworzymy je w miejscu pracy, wśród ludzi o podobnych pasjach, we wspólnocie mieszkaniowej, w grupie rówieśniczej, z samym sobą… Dom jest zaś kolebką relacji, często najbliższych i najważniejszych. Jest też matrycą dla wszystkich tych, które nawiązujemy poza rodziną.

Jak każda umiejętność, i ta kształtuje się stopniowo

Najpierw jest to kontakt w relacji dziecko–dorosły (najczęściej mama), czyli jeden na jeden. Potem pojawiają się kolejni dorośli, często rodzeństwo, ale znów to jest kontakt jeden do jednego. Dopiero z czasem dziecko buduje relacje z większą grupą – przedszkolną czy szkolną.
A ponieważ dzieci uczą się głównie na drodze doświadczenia, nie zaś dzięki rodzicielskim pouczeniom, to zdarza się, że ich wzajemne relacje bywają trudne i pełne napięć. Dzieci wymyślają pewną teorię, weryfikują ją na drodze eksperymentów, a następnie wyciągają wnioski na podstawie swoich porażek i sukcesów. Dotyczy to zarówno wchodzenia na drabinki, pływania, jazdy na rowerze, jak i zawiązywania pierwszych przyjaźni, regulowania emocji czy doboru sposobów na zaspokojenie swych potrzeb.

Rodzeństwo…

Pierwszym wyzwaniem dla dziecka i jego rodziców w budowaniu relacji z innymi dziećmi jest często pojawienie się rodzeństwa. Doświadcza wtedy znacznej straty: traci połowę tego, co do tej pory należało w całości do niego: uwagę rodziców, ich czas, wyłączność, opiekę, zabawę. Nie traci co prawda miłości rodziców, ale wszystkim, co ważne w relacji, musi dzielić się z rodzeństwem. Trudno się odnaleźć w tej sytuacji, trudno tego nie przeżywać, trudno nie podejmować prób walki o przywrócenie swojego pierwszeństwa i jedynactwa.
Wielu dorosłych owe próby nazywa “zazdrością”, “niegrzecznością”, “złośliwością” itp. Oczekują, że starsze dziecko (nawet jeśli różnica wieku jest niewielka) powinno wszystko zrozumieć i zaakceptować. Nie tolerują kłótni, braku dzielenie się i wzajemnej pomocy. Tymczasem warto wówczas przyjrzeć się głębiej temu, co przeżywa nasze pierworodne dziecko. Dostrzec, że konflikty, dokuczanie, wyzwiska nie są przejawami przemocy czy nienawiści, ale sposobem sprawdzania, poszukiwania, budowania drogi wiodącej do ich własnej relacji.
Jesper Juul mówi, że doświadczenia te pozwalają rodzeństwu budować wzajemne zaufanie, lojalność i bliskość na długie lata. Jasnym jest, że jako rodzice wolelibyśmy, żeby wszystko toczyło się w całkowitej harmonii, wzajemnej życzliwości i łagodności. Im szybciej zmienimy jednak swoje wyobrażenia i oczekiwania, tym lepiej dla wszystkich członków rodziny.
Nie oznacza to oczywiście, że nie możemy reagować w sytuacjach bardzo napiętych czy niebezpiecznych albo że nie możemy wyrażać własnego zdania. Trzeba być jednak uważnym i delikatnym, by dzieci nie odebrały naszych słów jako krytyki – one nie potrafią oddzielić siebie i swojego zachowania, utożsamiają się z nim. Krytyka narusza integralność psychiczną dzieci. Lepiej więc mówić o tym, jak sobie pewne sytuacje wyobrażamy, za czym tęsknimy i co nas cieszy w ich wzajemnych relacjach.

Przedszkole…

Kiedy przebrniemy przez pierwsze lata wspólnego docierania się dzieci, przychodzi czas przedszkolny. I oto słyszymy, że nasze dziecko ugryzło Stasia, że Jaś uderzył naszą Kasię, Basia ciągnie za włosy inne dziewczynki, zaś Grześ kopnął nawet panią. I włosy dęba nam stają!
Zanim jednak wpadniemy w popłoch, będziemy chcieli przenosić dziecko do innej placówki, złożymy skargę lub okrzykniemy innych rodziców nieudolnymi wychowawczo, a ich dzieci najgorszymi łobuzami świata, weźmy kilka głębszych wdechów i sięgnijmy po artykuł z psychologii rozwojowej.
Zupełnie zdrowy rozwój dziecka uwzględnia takie reakcje u dwu- i trzylatków. W 80 proc. są to przejawy sympatii i miłości, ale bywają też oznaką frustracji, którą maluchy w tym wieku przeżywają niemal nieustannie. Dlatego tak ważne jest, by pamiętać, że nie są winne swojego zachowania. Ich reakcje nie są intencjonalne. Są próbą rozładowania wzbierających emocji.
Kiedy krzyczą, zamiast krzyczeć na nie, by natychmiast przestały, można powiedzieć: „Bardzo chcę cię zrozumieć. Teraz jednak nie wiem, o co ci chodzi. Pooddychajmy razem i sprawdź, czy możesz mi powiedzieć, czego chcesz”.
Kiedy jeden maluch ugryzł drugiego, zamiast ganić go, jak tak można i co się z nim właściwie dzieje, zapytajmy:
 „Chciałbyś pokazać Ani, że ją lubisz/że chcesz się z nią bawić/że się zdenerwowałeś, bo wzięła twoją ulubioną zabawkę?”. Gdy dziecko potwierdzi, pokażmy mu inny sposób przekazania tej informacji.
Kiedy dziecko używa pięści lub nóg, by wyrazić swoją złość, zamiast wrzeszczeć, by natychmiast przestało i straszyć karami, można powiedzieć: „Domyślam się, że jesteś wściekła; nie lubię, kiedy mnie bijesz (lub inne dziecko). Wiem, że nie chcesz zrobić mi krzywdy; ja bardzo chcę usłyszeć, co takiego zrobiłam lub powiedziałam, co wywołało twoją złość”. Może przyczyna złości leży zupełnie gdzie indziej, a my jesteśmy jej odbiorcami, bo dziecko nie umie sobie z nią poradzić. To nam ufa najbardziej i dzieli się złością, mając nadzieję, że zostanie z nią przyjęte i zrozumiane.

Po przedszkolu przychodzi wiek wczesnoszkolny

Tutaj sytuacje z punktu widzenia rodziców czasem wydają się jeszcze trudniejsze. Bo przecież starsze dzieci powinny już wiedzieć, że wyzwiska, złośliwości, poniżanie, ośmieszanie, a zwłaszcza bicie krzywdzą innych. Zapominamy jednak, że dzieci w tym wieku nadal uczą się regulacji emocji i tworzenia relacji rówieśniczych. Ich rozwój emocjonalny to długotrwały i niestabilny proces. Nie wymagajmy od nich umiejętności, których czasem brakuje niejednemu dorosłemu. Zmiana, której doświadczają idąc do szkoły (siedzenie w ławkach, zachowywanie ciszy, ograniczona zabawa, zdobywanie szkolnych umiejętności, dostosowywanie się do zasad itd.), w sposób znaczący wpływa na ich emocje i rozwój.
To, co nazywamy dużo znaczącym określeniem „dokuczanie”, może mieć wiele różnych przyczyn, od niedojrzałości emocjonalnej począwszy.
Wchodząc w świat relacji rówieśniczych, dzieci czerpią z matrycy, którą wyniosły z domu. Jeśli tam doświadczały przymusu, przewagi silniejszego, krzyku czy manipulacji, to na tej bazie będą próbowały budować swoje kontakty z kolegami. Szybko przekonują się, że inne dzieci także chcą mieć dominującą pozycję, zatem konflikty rosną jak grzyby po deszczu, a walka o wpływ i uwagę staje się codziennością. Wykorzystują wszelkie znane im sposoby.
Nie jest prawdą, że dzieci z tak zwanych „dobrych domów” nie dokuczają. Jeśli nie doświadczają bliskości, zainteresowania, bezwarunkowej akceptacji, szukają ich gdzie indziej, czasem kosztem innych dzieci. Nie jest prawdą i to, że dziecko ciche i tłamszone w domu, pozostanie takie także w klasie – zdarza się, że w nowym otoczeniu będzie próbowało zachować resztki swojej integralności i poczucie bycia kimś. A ponieważ dzieciom bardzo zależy na budowaniu relacji i współdziałaniu, osiągają je, choć często zajmuje im to kilka lat.

Wszyscy chcemy czuć się wartościowi!

Absolutnie kluczową potrzebą każdego człowieka jest bowiem pragnienie bycia kimś wartościowym dla osób, na których nam zależy. Chcemy okazywać innym pomoc, wsparcie, być dla nich inspiracją, towarzyszem, przewodnikiem… Chcemy czuć się ważni i potrzebni.
Kiedy kilkulatek „dokucza”, to wybiera najlepszy znany mu sposób na zaspokojenie tej potrzeby. Sposób tragiczny podwójnie – bo po pierwsze niejednokrotnie nie dostaje tego, czego mu brakuje lub dostaje na krótko, po drugie doświadcza krytyki dorosłych, co uderza w poczucie jego własnej wartości.
Porozumienie bez przemocy mówi, że ludzie działają zawsze po to, by zaspokoić jakieś swoje potrzeby. Nie po to, by innych krzywdzić, ale po to, by zdobyć to, czego nam brakuje.

Co dostaje dziecko, które dokucza innym? Na przykład:

  • jest widziane – dostaje uwagę kolegów,
  • jest brane pod uwagę – liczą się z nim, bo się go boją,
  • ma poczucie wpływu i sprawczości – może o czymś zdecydować,
  • dostarcza innym zabawy – jeśli śmieją się z tego, co robi,
  • ma poczucie przynależności – inni też tak robią, jest częścią grupy.
Czasem dziecko nie dostrzega, że postępując w taki sposób, dużo więcej traci, niż zyskuje. Co robić w takiej sytuacji? Przecież chcemy, by wszystkie dzieci czuły się dobrze.

1. Pamiętać, że nie ma jednej „ofiary” dokuczania

Tak naprawdę dziecko, które dokucza, też potrzebuje pomocy i zainteresowania, bo rekompensuje sobie to, czego nie dostało od najbliższych, bo rozładowuje napięcie związane z trudnymi przeżyciami, bo na ten moment nie potrafi inaczej.

2. Rozmawiać z każdą ze stron

Z autentycznym zainteresowaniem pytajmy, czego dzieci chcą, co przeżywają, wspólnie szukajmy innych sposobów zaspokajania potrzeb.

3. Empatycznie słuchać

Bez pouczeń, moralizowania, dawania rad. Dzieci tęsknią za byciem wysłuchanym i zrozumianym – któż z nas nie tęskni – bez przerywania, bagatelizowania, porównywania. Dajmy im przestrzeń i całą naszą uwagę.

4. Mediować

Prostą i pomocną metodą są mikrokręgi. To uproszczona wersja – właśnie z myślą o dzieciach – Kręgów Naprawczych Dominica Bartera. Zajmują kilka minut – dzieci słuchają siebie nawzajem do chwili, aż każde powie wszystko, co chciałoby, żeby druga strona usłyszała i powtórzyła. Następnie razem szukają rozwiązań satysfakcjonujących obie strony. Dorosły może zrezygnować z męczącej roli sędziego i oddać dzieciom odpowiedzialność za odbudowanie kontaktu. Troszczy się jedynie o to, by każda ze stron miała szansę być wysłuchana. Dzięki temu we wzajemnych relacjach łatwiej zachować równowagę.

5. Ćwiczyć psychowzroczność

Nasz umysł tworzy mapy, które są zapisem życia mentalnego nas samych oraz uczuć, myśli i poglądów innych ludzi – im więcej tych map powstaje, tym lepiej rozumiemy innych, tym bardziej jesteśmy wrażliwi, empatyczni, współczujący i życzliwi. Najprostszym ćwiczeniem kształtującym psychowzroczność jest wyobrażanie sobie, co może czuć dana osoba – ta, którą mijamy na przystanku, ta, która sprzedaje nam pieczywo, czy ta, która płacze w piaskownicy.

6. Wspierać poczucie własnej wartości

Dziecko, które lubi siebie, zna swoje mocne strony, czuje się kochane i akceptowane, doświadcza tego, że jest darem dla swoich rodziców, a więc ma zapewnione bezpieczeństwo emocjonalne jest w stanie wspierać inne dzieci i wzbogacać ich życie.
Świat nie jest czarno-biały. Nie ma dzieci z natury złych i złośliwych. Budowanie relacji rówieśniczych bywa wyzwaniem zarówno dla nich, jak i dla rodziców. Wymaga czasu. Może warto się zastanowić, czy dzieciom nie byłoby łatwiej, gdyby od początku doświadczały relacji budowanych w oparciu o szacunek, współpracę i życzliwość.
Z pomocą rodzicom, ale i nauczycielom przychodzą eksperci i organizatorzy trzeciej edycji ogólnopolskiej kampanii społecznej „Bądź kumplem, nie dokuczaj”. W tym roku twarzą akcji został piłkarz reprezentacji Polski – Jakub Błaszczykowski, który zachęca dzieci do gry fair play i propaguje koleżeńskie zachowania. Kampania organizowana przez Cartoon Network pod patronatem honorowym Rzecznika Praw Dziecka, w partnerstwie z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę, ma pomóc najmłodszym, rodzicom i nauczycielom radzić sobie z problemem dokuczania.

Na stronie internetowej badzkumplem.cartoonnetwork.pl dzieci i rodzice mogą znaleźć filmy i materiały przygotowane przez ekspertów, które pomogą im radzić sobie z problemem dokuczania. Nowości przygotowano także dla nauczycieli – oprócz scenariuszy lekcji dla klas I-III i IV-VI, czekają na nich propozycje całorocznych zabaw wspierających koleżeńskie zachowania oraz opracowany przez psychologów poradnik: „Jak reagować na dokuczanie w klasie”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz